poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Kurta cd. Effy/Blaine


*Wcześniej *
Zachodziłem powoli po schodach i nie umiałem uwierzyć własnym oczom. Stał tam Blaine. Ustawiony w kolejce. Stanąłem za nim:
- Hey, będziemy teraz mieszkać koło siebie! Wprowadzam się! – powiedział uśmiechnięty jakby to co między nami zaszło jakieś 3 godziny temu nie wydarzyło się.
- Raczej ty będziesz sam tu mieszkał. Ja się wyprowadzam – zrobiłem naburmuszoną minę i nie miałem zamiaru prowadzić z nim dalszej konwersacji.
- Ej coś się stało? – zapytał dalej nie wiedząco co mi chodzi.
- Koleś znamy się od 3 dni, a ty już spowodowałeś, że zerwałem z Effy – odpowiedziałem.
- Jak, co? Ona się o to obraziła. Jeśli tak dalej będzie to daleko nie zajdzie w jej „karierze” – zaśmiał się żartując z Ef. Jednak mnie to nie śmieszyło – to gdzie teraz się przeprowadzasz? Skoro twoja najukochańsza strzeliła focha – w tamtej chwili tak się zirytowałem, że nie mogłem wytrzymać. Nie dość, że żartował z dziewczyny, którą kochałem to jeszcze ze mnie. Miałem ochotę coś mu zrobić, jednak umiałem wstrzymać emocję.
- Ja, jak nie WSZYSCY, umiem przepraszać i ludzie umieją mi wybaczyć – powiedziałem kładąc klucze na blat – Powodzenia w twojej kwitnącej „karierze” – powiedziałem tak ironicznie, że każdy idiotaa zrozumiałby o co mi chodziło.
*teraz*
Wszystko wytłumaczyłem Effy:
- Jest tam jeszcze? – zapytała
- Myślę, że tak i jeszcze masz czas mu przerąbać.
Effy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz