poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Effy cd. Kurt

Nie miałam serdecznie ochoty spotkać Blaine, a co gorsza odezwać się do niego. Chłopak spakował się i powoli zeszliśmy na dół. Na szczęście nie było go. Szybko przeszliśmy przez recepcje i wyszliśmy na podwórko. Złapałam chłopaka za rękę i tak szliśmy. Jakiegoś pecha miała bo połowe moich znajomych spotkałam. Na początku wstyt mnie zerzerał, ale przypominałam sobie że ja go kocham... Weszliśmy do mojego domu. Od razu na wejściu pocałowałam chłopaka. Byłam szczęśliwa że chłopak będzie ze mną mieszkał... Jutro była wycieczka. Musiałam się spakować .
- Idę na góre się spakować - powiedziałam sciągając ostatni trampek i kierując się w strone schodów - Rozgość się - dopowiedziałam na schodach
Chłopak połorzył walizke obok schodów. Przyszedł do mnie po chwil. Odwrócona tyłem do drzwi nie zauważyłam chłopaka. Kurtbpodszedł do mnie, złapał mnie w talli i pocałował w policzek. Ja dalej odwrócona przytuliłam się do niego i dałam mi buziaka.
Kurt?

Od Kurta cd. Effy/Blaine


*Wcześniej *
Zachodziłem powoli po schodach i nie umiałem uwierzyć własnym oczom. Stał tam Blaine. Ustawiony w kolejce. Stanąłem za nim:
- Hey, będziemy teraz mieszkać koło siebie! Wprowadzam się! – powiedział uśmiechnięty jakby to co między nami zaszło jakieś 3 godziny temu nie wydarzyło się.
- Raczej ty będziesz sam tu mieszkał. Ja się wyprowadzam – zrobiłem naburmuszoną minę i nie miałem zamiaru prowadzić z nim dalszej konwersacji.
- Ej coś się stało? – zapytał dalej nie wiedząco co mi chodzi.
- Koleś znamy się od 3 dni, a ty już spowodowałeś, że zerwałem z Effy – odpowiedziałem.
- Jak, co? Ona się o to obraziła. Jeśli tak dalej będzie to daleko nie zajdzie w jej „karierze” – zaśmiał się żartując z Ef. Jednak mnie to nie śmieszyło – to gdzie teraz się przeprowadzasz? Skoro twoja najukochańsza strzeliła focha – w tamtej chwili tak się zirytowałem, że nie mogłem wytrzymać. Nie dość, że żartował z dziewczyny, którą kochałem to jeszcze ze mnie. Miałem ochotę coś mu zrobić, jednak umiałem wstrzymać emocję.
- Ja, jak nie WSZYSCY, umiem przepraszać i ludzie umieją mi wybaczyć – powiedziałem kładąc klucze na blat – Powodzenia w twojej kwitnącej „karierze” – powiedziałem tak ironicznie, że każdy idiotaa zrozumiałby o co mi chodziło.
*teraz*
Wszystko wytłumaczyłem Effy:
- Jest tam jeszcze? – zapytała
- Myślę, że tak i jeszcze masz czas mu przerąbać.
Effy?

Od Effy cd. Kurt

Troche zaskoczona byłam że chłopak się zgodził, ale było by o wiele łatwiej.
- To idzemy cię spakować - powiedziałam i wstałam z łóżka - Ty idź się wymeldować, a ja ogarnę tu - dopowiedziałam po chwili
- Okey... - powiedział
Kurt wstał i wyszedł z "mieszkania". Mineło parę minut, a on wrócił strasznie naburmuszony. Podeszłam do niego.
- Co się stało ?- spytałam
- Nie zgadzniesz kogo spotkałem na dole... - zaczął
Przełknęłam śline.
- Blaine ?-zgadywałam choć byłam pewna
- Blaine... - powrórzył
- Gadałeś z nim ??- spytałam

Kurt? I oczym tak gadaliście ?

Od Kurta cd. Effy


- Ja ciebie też – uśmiechnąłem się. Po chwili zauważyłem, że stoimy na środku ulicy. Byliśmy dość blisko hotelu, w którym mieszkałem:
- Może to już czas, żebym zaprosił cię do środka? – zapytałem ironicznie. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, lecz podniosłą lekko kącik ust. Zaraz potem weszliśmy do holu, a stamtąd do mojego pokoju. Położyliśmy się razem na łóżku i długo rozmawialiśmy. Nagle Ef zadała mi bardzo dziwne pytanie, którego się nie spodziewałem:
- Ej, bo mi się nie chce ciągle tak latać między twoim pokojem hotelowym, a moim domem. No i jeszcze liceum. Może zamieszkamy razem?!
- No, no…. – nie wiedziałem czy to dobry pomysł.
- Proszę, proszę zgódź się – nalegała.
- No okay – ulęgłem jej propozycji
Effy?

Od Moonlight (CD.)


Obudziłam się kilka sekund po zamknięciu oczu. Miałam nieodpartą chęć wyjścia z domu i straszenia. Nie wiem czemu, ale gdy widziałam przerażenie w ludzkich oczach, mózg wytwarzała niezliczoną ilość endorfiny. Nie wiem czemu tak jest... może po prostu jestem urodzoną sadystką. Wstałam i wzięłam sztuczną krew i inne cuda. Wyszłam z domu i po chwili byłam gdzieś. Nie znałam tego miejsca. Zamrugałam oszołomiona i zaśmiałam się. Chyba moja druga osobowość pokazuje, że nadal ze mną jest. Usłyszałam krzyk odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynkę z jakiegoś horroru. Miała długie czarne włosy zakrywające jej twarz, ociekające wodą, skórę białą jak kredę i biała sukienkę. Eh...
- Ja pier- Wstrzymałam się..- papier... Schizofrenia naprawdę teraz?- Zapytałam się sama siebie.
-Niee... to ja- Powiedziała dziewczynka, ochrypłym lodowato martwym głosem.
-Tak to ty szmato... jak zawsze, tyle razy słyszałam tą bajeczkę.- Urwałam bo spostrzegło chyba dwie postacie rozmawiające ze sobą. No dobra, kamuflaż i mała prośba o pomoc w znalezieniu mojego dom. Zbliżyłam się do nich nieśmiało. Heh.

Effy?

Od Moonlight


Szłam korytarzem mojego domu... wyglądał pusto niż ostatnio. Weszłam do łazienki, na lustrze nadal były plamy sztucznej krwi. Zachichotałam cicho. Przetarłam lustro ręką i zobaczyłam jak wyglądam. Nie był to straszny widok lecz zwyczajny. Każdy twierdził, że mam elfie rysy, było to moim zdaniem głupie stwierdzenie. Nie wiem czemu po prostu mi nie odpowiadało, niekiedy w lustrze nie widziałam siebie lecz kogoś innego, bardzo podobnego do mnie. Zazwyczaj bałam się zaglądać do lustra, bo zawsze widziałam inne spojrzenie. Długie turkusowe włosy dosięgały mi powoli do pasa, a grzywka często wpadała w oczy. Otworzyłam pierwszą szufladę. Były tam nożyczki trochę moich czekoladowych włosów, puste pojemniki po turkusowej farbie do włosów i oczywiście sztuczne oczy, nie wiem ile było w nich sztuczności ale cóż. Wyjęłam nożyczki i lekko przycięłam grzywkę. Włosy związałam w dwie wysokie kitki. I założyłam białą sukienkę,
 lekko ubrudzoną czerwoną farbą. Była ciut ciasna ale cóż....
Zajrzałam do pojemnika z kosmetykami, wyjęłam kredkę do oczu i bordowy tusz do rzęs. Znalazłam też intensywnie czerwoną pomadkę. Szybko zrobiłam sobie prowizoryczny makijaż. Spojrzałam w lustro. Elfie rysy znikły, a makijaż podkreślał mój charakter. Pobiegłam schodami na górę. Strych nie jest zbyt przyjemnym miejscem dla osób przy zdrowych zmysłach ale ja je dawno straciłam. Weszłam do swojego pokoju. Szafa się otworzyła. zamknęłam ją delikatnym pchnięciem. Padłam na łóżko. Kurz lekko zawirował w świetle dnia które było i tak słabe bo w padało przez już dawno nie myte okno.
~Jutro do szkoły, nieźle...~pomyślałam i przytuliłam się do sztucznego szkieletora. Zamknęłam oczy i dałam upust wyobraźni.

CDN.

niedziela, 28 grudnia 2014

Od Effy cd. Kurt

Byłam najszczeńśliwsza na świecie... Ja bym nie wytrzymała dnia bez Kurta... Ja go poprostu kocham. Bez granicznie się w nim zakochałam. To było coś po prostu  niezwykłego. Rzuciłam się na chłopaka ze szczęścia i przytuliłam go mocno, po czym pocałowałam.
- Kocham cię - powiedziałam

Od Kurta cd. Effy


Popatrzyłem na nią ze zdziwioną miną. Jak ona prosiła mnie o drugą szansę? To ja powinienem to robić.Przez dłuższą chwilę myślałem czy na pewno chcę iść z nią przez mój labirynt, aż wreszcie się otrząsnąłem:
- To nie my tworzymy swoje życie, to inni ludzie je tworzą. A ja nie wyobrażam sobie mojego życia nie stworzonego przez Ciebie - odpowiedziałem.
Effy?

Od Effy cd. Kurt

Spojrzałam na niego... Nie wiem czy jak zaraz coś zrobie to znów się odsunie ale już nie miałam nic do stracenia... Zawiesiłam ręce na chłopaka szyji i pocałowałam go dość namiętnie. Chłopak jednak nie odsunął się...
- Przepraszam... Ale nie całuj już się z Blainem ... - zażartowałam
Chłopak lekko się uśmiechnął.
- Dasz mi jeszcze szanse ?- spytałam
Kurt??

Od Kurta cd. Effy


Od kiedy pamiętam zadawałem sobie to samo pytanie, albo raczej co wolę. Zrobiłem to podczas siedzenia z Effy w schowku. Teraz też musiałem podjąć decyzję. Co wolę? „Chodzić z nią, przeżywać ciągłe zaskoczenia, zostać przy niej” czy „Być dobrym uczniem, osiągnąć coś w życiu, być nierozpoznawalny wśród ludzi”. Chwyciłem ją za rękę. Na jej lekkich policzkach był rozmazany czarny tusz. Ja też byłem cały we łzach. Spojrzałem w jej piękne, błękitne jak niebo oczy, już podjąłem decyzję:
- Zawsze każdy z nas chciałby zostać kimś, kimś wszędzie rozpoznawalnym. To liceum daje nam taką szansę. Zarówno mnie jaki i tobie. To jak chodzenie w labiryncie. Szukasz wyjścia. Często wchodzisz w ślepe zaułki. Kiedy byłem z tobą mogłem chodzić ile tylko można. Mylić się, ale podnosić. Teraz gdy jestem sam, nie chce mi się iść, choćbym miał prostą drogę do wyjścia… - powiedziałem przygaszony.
Effy?

Od Effy cd. Kurt

Była troche zła, ale chyba najbardziej zła na siebie. W końcu tyle razy ja popełniałam ten sam błąd i nie dałam mu jakiej kolwiek szansy.
- Co ja narobiłam ?? Zerwałam z nim... To był jedyny chłopak który mnie rozumiał i kochał, no i co że dwa razy widziłam go jak się całował z moim byłym... Musze z nim pogadać - rozmawiałam sama ze sobą.
Szybko wzięłam chusteczke, wytarłam rozmazany tusz i pobiegłam na dół. Wybiegłam z domu i zauważyłam go jak wychodzi z mojego podwórka. Uświadomiłam sobie że naprawde go kocham...
- Kurt, prosze zaczekaj !- krzyknęłam i szybko ubrałam trampki. Pobiegłam za chłopakiem, który nie zatrzymywał się. W końcu dogoniłam go.
- Kurt przepraszam... Nie chciałam tego mówić, ale pomyśl jak ja mogłam się czuć gdy zobaczyłam was gdy się całowaliście... Wiem że ja nie idealna, mam wiele wad i możesz powiedzieć że mnie kochasz... Nie jestem warta ciebie... - dokończyłam mówić
Chłopak w końcu się zatrzymał, i spojrzał na mnie. Ja odwróciłam się i zaczęłam powoli iść w strone domu. Nagle chłopak złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego.

Kurt?

Od Cassie cd. Effy


- Dzięki, chętnie skorzystam - powiedziałam.
- To może wpadniesz do mnie jutro? - Zaproponowała Effy.
- Jasne, jeszcze raz dzięki.
- Nie ma za co - dziewczyna uśmiechnęła się. - Do jutra.
- Cześć - powiedziałam i odeszłam.
***Następnego dnia***
Zapukałam do drzwi Effy. Po chwili otworzył mi jakiś chłopak.
- Jestem Cassie – powiedziałam i wyciągnęłam do niego rękę.
- Kurt Hummel, chłopak Effy.
- Cassie przyszła, żebym jej pomogła na przesłuchania- wyjaśniła Effy, a ja usiadłam na kanapie.
- Może coś zaśpiewacie – zaproponowałam, na co Effy się zgodziła. Kiedy skończyli śpiewać ponownie rozległ się dzwonek do drzwi. Kurt poszedł otworzyć i po chwili wrócił z jakimś chłopakiem (który jak się okazało nazywa się Blaine).
- To ja będę już lecieć - powiedziałam.
Effy odprowadziła mnie do drzwi.
- Cześć - pożegnałam się.

Effy?

Od Kurta cd. Effy


Zamurowało mnie. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. W końcu zebrałem się w sobie i wygarnąłem Effy co o niej myślałem:
- Ach tak? Drugi raz nie popełnia się tego samego błędu? I mówi to Effy, która rzucała każdego chłopaka tydzień, w tydzień. Oj, przepraszam, ale nie. Ty jesteś Effy Stonem, dziewczyna, która może robić wszystko. Wszyscy ją szanują i kochają. Mi nie wolno robić drugi raz tego samego błędu, bo jestem Kurt Hummel, nędzna szmata, z babski głosem, teraz jeszcze gej – wykrzyczałem jej w twarz, po czym wziąłem torbę i wyszedłem trzaskając drzwiami. Miałem dość tego jak się zachowuje, ale z drugiej strony nie dziwiłem się. Gdybym to ja na jej miejscu dwa razy przyłapał ją na tym jak całuje się z dziewczyną. Ciągle ją kochałem. A Blaine już przesadził, od tej pory nic nas już nie łączy. Zniszczył mi życie. Effy była dla mnie wszystkim. Prócz niej nic nie miałem.

Od Effy cd. Kurt/Blaine


Zaciekawiona poczłam do kuchni. Cassie poszła już, ja ruszyłam w strone kuchni. Nie mogłam uwierzyć co ujrzałam. Blaine znów pocałował Kurta. Ten sam błąd nie popełnia się drugi raz! Podeszłam do nich.
- Blaine ! Wynoś się z mojego domu !- krzyknęłam
Chłopak szybko spojrzał na mnie. Dość szybko poszedł, ja podeszłam do Kurta.
- Jaa to wyjaśnie... - zaczął
Jedna łza spłynęła mi po policzku. Przełknęłam śline.
- Ten sam błąd nie popełnia się drugi raz Kurt... Sądziłam że mnie naprawde kochasz.. A ty przy najlepszej okazji całujesz się z Blainem. Jesteś kąpletnym głupkiem... - powiedziałam
Chłopak nie wiedział co powiedzieć. Tylko przybliżył się i pocałował mnie. Ja go odepchnęłam. Spojrzałam mu w oczy.
- Z nami... - zaczęłam
- Prosze nie mów tego...
- Koniec !- skończyłam mówić i pobiegłam zapłakana do swojego pokoju
Chłopak stał zamurowany sytuacją. Zapukał do moich drzwi...
- Odwal się !- krzyknęłam
- Effy ...
(Kurt? Dokończ)

Od Kurta cd. Effy/Blaine


Effy zbliżyła się, by mnie pocałować a ja ją odepchnąłem, nie umiałem jej pocałować myśląc o Blainie. Musiałem w końcu jej to powiedzieć:
- Coś nie tak? – zapytała przygaszona.
- Nie, nie, nic – odparłem udając, że szukam czegoś w torbie.
- Zapomniałeś czegoś?
- Pewnie zostawiłem u Ciebie….
- Chodź może to znajdziemy – wzięła mnie za rękę i poszliśmy do niej. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Poszedłem na górę, a ona za mną.
- Nie, tutaj tego nie ma…- udałem, że naprawdę coś zostawiłem.
- A czego my właściwie szukamy? – zapytała z uśmiechem na twarzy.
- Niczego… - w końcu przyznałem się do kłamstwa – Chodź usiądziemy to powiem Ci o co mi chodziło.- po czym poszliśmy do salonu i usiedliśmy na sofie. Byliśmy wtuleni w siebie, i w końcu zacząłem trudny temat:
- Pamiętasz jak poszedłem do góry z Blaine’m? – zapytałem.
- Tylko mi nie mów, że się całowaliście – zażartowała, jednak mnie to nie bawiło.
- Dokładnie…- przytaknąłem. Dziewczyna wstała i zrzuciła mnie z kanapy. Leżałem na plecach i przyznam się, że bałem się. Nie wiedziałem co mam zrobić. Ef usiadła mi na brzuchu, wzięła moje ręce do góry i przycisnęła do podłogi. Nie mogłem się ruszać. Nagle pocałowała mnie namiętnie i wyszeptała do ucha „ Każdy w życiu robił coś głupiego, ja też” po czym uśmiechnęła się. Byłem szczęśliwy, że zrozumiała to i nie obraziła się. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Ef otworzyła je, a za nimi stała dziewczyna, która była nowa:
- Jestem Cassie – powiedziała do mnie i wyciągnęła rękę.
- Kurt Hummel, chłopak Effy – od razu dodałem.
- Cassie przyszła, żebym jej pomogła na przesłuchania- wyjaśniła Effy. Dziewczyna usiadła na kanapie:
- Może coś zaśpiewacie – zaproponowała, na co Ef przytaknęła. Więc zaczęliśmy śpiewać:
Right from the start
you were a thief, you stole my heart
and I your willing victim
I let you see the parts of me
That weren’t all that pretty
And with every touch you fixed them.
Now you’ve been talking in your sleep - Oh oh
Things you never say to me - Oh oh
Tell me that you’ve had enough
Of our love, our love.

Just give me a reason,
Just a little bit’s enough,
Just a second, we’re not broken, just bent
And we can learn to love again
It’s in the stars,
It’s been written in the scars on our hearts
We’re not broken, just bent
And we can learn to love again!

I’m sorry I don’t understand
Where all of this is coming from
I thought that we were fine,
(Oh, we had everything)
Your head is running wild again
My dear, we still have everythin'
And it’s all in your mind.
(Yeah, but this is happenin')
You’ve been havin' real bad dreams - Oh oh
You used to lye so close to me - Oh oh
There’s nothing more than empty sheets
Between our love, our love
Ooooh, our love, our love.

Just give me a reason,
Just a little bit’s enough,
Just a second, we’re not broken, just bent
And we can learn to love again
I never stopped
You're still written in the scars on my heart
You’re not broken, just bent
And we can learn to love again.

Oh, tear ducts and rust
I’ll fix it for us
We’re collecting dust,
But our love’s enough.
You’re holding it in
You’re pouring a drink
No nothing is as bad as it seems.
We’ll come clean!

Just give me a reason,
Just a little bit’s enough,
Just a second, we’re not broken just bent
And we can learn to love again.
It’s in the stars,
It’s been written in the scars on our hearts
That we’re not broken, just bent
And we can learn to love again.

Just give me a reason,
Just a little bit’s enough,
Just a second, we’re not broken just bent
And we can learn to love again.
It’s in the stars,
It’s been written in the scars on our hearts
That we’re not broken, just bent
And we can learn to love again.

Ooh, we can learn to love again
Ooooh, we can learn to love again
Ohh, that we’re not broken, just bent
And we can learn to love again..

Cassie była pod wrażeniem i znowu ktoś zapukał do drzwi:
- Ja otworzę – wykrzyknąłem. Wiedziałem kto mógłby być za drzwiami.
- O hej – powiedział Blaine. Spodziewałem się go. Potem wszyscy trochę gadaliśmy. Aż po pretekstem „Idę się napić wody do kuchni” chciałem wziąć Blaine’a i powiedzieć mu co się stało:
- Powiedziałem jej, że się całowaliśmy
- To dobrze, bo nie umiałem tego długo odkrywać – odpowiedział i zaraz wróciliśmy do dziewczyn….
Effy?

sobota, 27 grudnia 2014

Od Effy cd. Kurt/Blaine

Trochę się cieszyłam że jedziemy, ale i tak nie będziemy mieć chwili dla siebie. Tak wycieczka to podpucha by wszyscy byli na próbach. No cóż, była za darmo... Może będzie fajnie, w końcu teraz jedzie Kurt i Blaine. Jedzie nas 13 z Szustrem... Może by założył zespół. W tej grupie są najlepsze osoby ( głosowo):
Ja, Kurt, Blaine, Sully, Alex, James, Katrine, Fill, Maggie, Lousi, Finn, Reachel no i pan Szuster. Taki zespół/chór. To by było odjazdowe. Zawody, konkursy, prestirzowe studia. To by było piękne.
- Czyli mamy cały dzień wolny ?- spytałam
- Na to wychodzi... - odpowiedział Kurt
- To ja idę się pakować - powiedział Blaine i poszedł
Pocałowałam Kurta, a ten nie odwzajemnił pocałunku.
- Coś nie tak ?- spytałam zmartwiona
Kurt?

Od Kurt'a cd. Effy


Przygotowałem się do liceum. Coraz bardziej zakochiwałem się w Blainie, ale i tak Effy najbardziej. Po kilku minutach wszyscy byli gotowi. Poszliśmy do szkoły. Drzwi były zamkniętę, a na szybie wisiała duża kartka "Dziś zajęcia odwołane, ale jutro odbędzie się trzydniowa wycieczka w góry". Nie miałem pojęcia skąd nauczyciele robią rak szybko różne rzeczy:
- Ale super! - powiedział z entuzjazmem Blaine - Żeby było jasne wszyscy jedziemy?
- mhm, musimy będą nas tam od rana do nocy męczyć piosenkami. Takie przygotowania na musical - odparła Ef.
Effy?

Od Effy cd. Kurt/ Blaine

Czułam się szęśliwa, że jednak Kurta i Blaine nic nie łączy. Film był dość długi i nudny. Kurt zasnął mi głową na kolanach, a ja przysypiałam. Razem w trójkę wypiliśmy sporo drinków, więc byliśmy piani. Blaine zasnął na fotelu, Kurt spał mi na kolanach, a ja jako jedyna obejrzałam cały nudny film... Pod koniec zasnęłam. Głowe miałam na brzuchu Kurta. Tak spaliśny przez całą noc. ( ocxywiście tylko tylke ile zostało nocy)... Blaine chodził teraz do liceum... Wszystko się zmieni. Tym razem nie zasnęliśmy... No dobra tak jakby. Blaine wdtał szybvmciej niż my i obudził nas. Najpierw Kurta... Nie wien dlaczego, ale słyszałam przez sen urywki ich rozmiwy:
- Nie możemy jej powiedzieć....
- Ona sie dowie...
- i co z tego ?
- ja.... Nadal ją..... Kocham
Pchwili obudziłam się. Przrciągnęłam się...
- Która jest godzina ?- spytałam
- Ósma...- odpowiedział Kurt
- Zajęcia rozpoczynają się o dziesiątej ... - dopowiedział
- Ale próba u pana Szustra o dziewiątej - powiedziałam
Niezłego miałam kaca... Pić mi się i połowe rzeczy nie pamiętałam. Podreptałam do kuchni i napiłan się wody. Piprawiłam kucyk, i zmieniłam na warkocz. Poszłam przebrać a Kurt i Blaine zaczęli rozmawiać
Kurt?

Od Kurt'a cd. Effy / Blaine


Oboje z Blainem byliśmy zdziwieni:
- skąd takie podejrzenia? - zapytałem zniesmaczony sytuacją.
- Nie, nie ważne - powiedziała przygaszona Effy. Potem wypiliśmy jeszcze pare drinków. Weseli wróciliśmy do jej domu. Trochę pośpiewaluśmy i potańczyliśmy. Muszę przyznać, że Blaine miał niesamowity głos. W końcu postanowiluśmy, że obejrzymy film. Nie dtrwałem do końca. Położyłem głowe na jej kolanach (ja z Effy siedzieliśmy na sofie, a Blaine na fotelu ), ona lekko wplątywała palce w moje włosy, aż usnąłem *słodko*

Effy?

Od Effy cd. Kurt/Blaine

Chłopcy dxiwnie się zachowywali od zejścia na dół. A jeśli oni ?? Nie to nie możliwe. Musiałam to sprawdzić. Poszliśmy do baru. Usiedliśmy razem przy stoliku. Musiałam się dowiedzieć.
- Kurt, Blaine mam pytanie ?? - zaczęłam
- Ehm.. Jakie? - spytał Blaine
- Czy wy jesteście ze sobą ???- spytałam
Oby dwoje spojrzeli na siebie.
Kurt?

Od Kurt'a cd. Effy/Blaine


Nie mogłem przestać myśleć o Blainie. Ciągle zastanawiałem się czy sobie nie żartował. Chociaż nie było powodu dlaczego miałby to zrobić:
- Dobra musimy ruszyć gdzieś nasze tyłki - powiedziała Ef
- Gdzie ty znowu chcesz iść?! - zapytałem.
- W świat, chodcie - odpowiedziała, po czym zebraliśmy się i wyszliśmy z domu.
Effy?

Od Effy cd. Kurt/Blaine

Co oni tak długo tam robią... Nagle oboje zeszli.
- Co wy całiwaliście się ? - zażartowałam
Oby dwoje zrobili ogromne oczy.
- Przecież żartuje - powiedziałan
Chłopaką ulżało. Ja przyniosłam nam coś do picia. Już nie drinki, ale Kurtowi wode, mi i Blaine wode. W tle rozmowy leciała cicha muzyka.
- Ciekawe jaki musical wystawiamy?- spytałam

Kurt?

Od Kurt'a cd. Effy ( do Blaine)


Zirytowany poszedłem z nim na górę. Miałem go serdecznie dość. Ciągle wpychał się w życie Effy. Nie miałem ochoty na niego patrzeć. Podszedłem do stolika, wziąłem moje rzeczy. Nagle Blaine dotkną mojego ramienia. Odwróciłem się:
- Muszę Ci coś powiedzieć. Od kiedy cię zobaczyłem pokochałem cię. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale tak jest. Poruszasz mną Kurt – wyznał mi. Ja zrobiłem wielkie oczy. Zbliżył się i pocałował namiętnie.

 Nie odpychałem go, poczułem coś takiego jak przy całowaniu Effy. Byłem bezradny. Przez chwilę myślałem czy ja wolę chłopców czy dziewczyny. Wreszcie się opamiętaliśmy:
- Zostawmy to między nami i nie mówmy nikomu – powiedziałem i jeszcze raz cmoknąłem go w ust. Chłopak zrobił się cały czerwony. Oboje zeszliśmy na dół gdzie czekała Effy.
Effy?

Od Effy cd. Kurt


Po zajęciach przyszłam do domu. Byłam bardzo szczęśliwa że dostałan jakąś główną role w musicalu, a szczególnie dlatego że z Kurt'em, no i z Blainem, ale bardziej z Kurtem. Nagle usłyszałan dzwonek do drzwi. Otwarłam drzwi, stał w nich Blaine.
- Ehm... Cześć - powiedziałam - Wejdź - kiwnęłan ręką
Blaine przeszedł mi pogratulować, i pogadać. Miło było sobie tak porozmawiać. Nagle znów ktoś zadzwonił do drzwi. Tym razem przyszła moja koleżanka, także mi pohratulować. Lecz ona zagośliła tylko chwile, akurtat kiedy wychodziła ktoś zapukał do drzwi..
- Znowuuu... - powiedziqłam
- Ja pójde - powiedział Blaine i poszedł otworzyć drzwi
Stał w nich Kurt. Miło że przyszedł. Wszedło do środka nie pewnie.
- Hej co tam ?- spytałam wstając
- Przyszedłem po moje rzeczy.. - powiedział
Cmoknęłan go lekko w usta.
- Są na stoliku, na górze... - powiedziałan - A propo tego przyniesiesz mi mój notes, ten skurzany - powiedziałan
Kurt ruszyl w strone schodów.
- Pójde z nim - powiedział nagle Blaine
Przekręciłam oczami.
- No ok... - powiedziałam
Dziwnie szczesliwy chlopak dobiegl do Kurta i razem poszli na gore.

Kurt ?



Od Kurt'a cd. Effy


Jak przeczuwałem, spanie u Effy nie jest za dobre. No cóż, spóźniliśmy się. Szuster, aż tak się nie wkurzył, tylko kazał nam szybko siadać na miejscach:
- Jak wiecie w piątek odbyły się przesłuchania. Cała rada postanowiła zrobić nowy musical – powiedział nauczyciel, a wszyscy zaczęli cieszyć się jak małe dzieci – Niektóre występy tak zachwyciły nauczycieli, ze wybrali dwie nowe osoby i jedną dziewczynę z dawnych musicali. A mianowicie: Effy Stonem! – wykrzyczał nauczyciel i pokazał na Effy. Strasznie się ucieszyła i wstała. W tamtym momencie zauważyłem Blaine’a, siedział w trzecim rzędzie – daleko od nas. Lecz nie spodziewałem się tego co robił, ciągle się na mnie patrzył i przyznam czułem się bardzo niekomfortowo.
- Do tego dwa głosy z przesłuchań: Blaine Anderson i Kurt Hummel – wydusił z siebie nauczyciel, a ja zamarłem.
Po wielu godzinach lekcyjnych, poszedłem do hotelu i zorientowałem się, że zapomniałem moich rzeczy od Effy. Poszedłem do niej, a drzwi otworzył mi Blaine! I jakaś inna dziewczyna. Nie mogłem uwierzyć.
Effy?

Od Effy cd. Cassie


Wychodziłam właśnie z domu, gdy nagle zobaczyłam jakąś dziewczyne. Nowa jak sądze. Szła z psem po uliczce.
- Hej - powiedziałam
Ja podeszłam do płotu.
- Znamy się ?- spytałam
- Raczej nie... Jestem tu nowa. - powiedziała
- No to witaj o to w naszym przeciętnym miasteczku... W którym nic ciekawego nie mamy, no oprócz Liceum. - powiedziłam
- Jestem Cassie- powiedziała podchodząc do płotu
- A ja Effy... Jedna z najlepszych uczennic liceum itd. - zaśmiałam się przy końcówce - Będziesz chodzić do liceum muzyki ??
- Raczej tak... Wiesz kiedy przesłuchania
- Ymm... Powinny być jutro, ale nie jestem pewna. Ja jutro mam przesłucjania do musicalu. Jak chcesz to przyjdź, może w tedy cię przesłuchają... - powiedziałam
- Dzięki...
- Jeśli chcesz mogę ci pomóc w próbach... - zaproponowałam
Cassie?

Od Cassie ( do Effy)


Po raz ostatni wyjrzałam przez okno w moim pokoju. Na podjeździe stał czerwony Chevrolet Corvette C7 w wersji cabrio, a w bagażniku była moja walizka. Odeszłam od okna i zbiegłam na dół. Rodzice jak zwykle byli w pracy, więc nie miałam się z kim żegnać. Zgarnęłam kluczyki z blatu w kuchni i wyszłam z domu.
- Leslie! - krzyknęłam, a po chwili zobaczyłam biegnącą suczkę.
Otworzyłam drzwi samochodu od strony pasażera, a Leslie wskoczyła do środka. Usiadłam za kierownicą i ruszyłam.
***
Zatrzymałam się na podjeździe domu nr 25. Wysiadłam z auta i wyjęłam walizkę z bagażnika. Leslie natychmiast pobiegła do drzwi naszego nowego domu. Wpusciłam ją do środka i sama weszłam na górę. Zaniosłam walizkę do swojego pokoju i zaczęłam się rozpakowywać. Kiedy wszystko było już na swoim miejscu postanowiłam zabrać Leslie na spacer. Szłyśmy ulicą, kiedy w ogrodzie jednego z domów zobaczyłam dziewczynę na oko w moim wieku, patrzącą na mnie. Domyśliłam się, że chodzi do pobliskiego liceum muzycznego, więc podeszłam się przywitać.
- Hej - powiedziałam uśmiechając się.

Effy?

Od Effy cd. Kurt

Siedzieliśmy na kanapie. Wtuliłam się w chłopaka. On obioł mnie ręką.
- Czy na prawde taka byłaś jak opowiadali ?- spytał się
Spojrzałam na niego.
- Nie chcę kłamać... Tak byłam, nie wiem dlaczego byłam taka. Wiesz coś Ci powiem. Napoczątku gdy cię zobaczyłam,chciałam zrobić to co zawsze... Ale jakoś gdy byliśmy na imprezie i śpiewaliśmy razem... Czułan się inaczej, naprawde zakochałam się w tobie. A kiedy mnie pocałowałeś, nie odsunęłam się gdyż widziałam i czułam twoją miłość do mnie... - powiedziłam
Jak ja nie nawidze kiedy mówię coś romantycznego... Takie życie. Chłopakowi jakby ulrzyło kiedy to powiedziałam. Czyżby nie wierzył że ja go kocham ?
Postanowiłam iść do kuchni po coś do picia, no i po popcorn. Wymyśliłam że obejrzymy jakiś film. Złapałam chłopaka za rękę i pociągnąłam w stronę kuchni. Usiadłam na blacie kuchni.
- Co chcesz do picia... Mam dużo rzeczy, piwo, sok, a może drink ?- spytałam
- A moge wode ?- spytał
Przewróciłam oczami.
- Nie... Zrobię ci słabszego drinka... - powiedziałam i zeskoczyłam z blatu. Wyciągnęłam alkohol i różne soki. Nalałam Kurtowi ( oczywiście mniej), a sobie więcej. Dodałam soki i dałam lód.
- Gotowe !- powiedziałam ucieszona wyglądem drinków
***
Powiem że Kurt wypił ledwo dwa, a ja ? Z trzy, cztery... Troszeczke przesadziłam... Idąc jutro do liceum.
- Nie jesteś przypadkiem piana ?- zapytał się wesoło Kurt
- Co ja nie ?? Może troszeczke... - powiedxiałam
Chłopak siedział, a ja leżałam trzymając głowe na jego kolanach. On lekko dłoń wplątywał w moje włosy. Była już godzina 23.56. A mi chciało się spać jakby była 04.00. nad ranem... W końcu się tak stało... Zasnęłam wtulona w Kurt'a. Kurt położył się obok mnie i zasnął.
***
Drryń, pi-piii, dzyńń... Rozległ się mój budzik. Pokazywał 10.00., a lekcje zaczęły się o 9.45. Ja z szybkiego przebudzenia, aż spadłam z kanapy. Chłopak także, wylądował na mnie. Uśmiechnęłam się radosna i cmoknęłam chłopaka w usta. Wyczołgałam się spodniego. Szybko pobiegłam na góre do sypialni. Po ciuchy. Szybko zbiegłam na dół i wbiegłam do ubikacji. Przebrałam się ekspresowo i umalowałam. Czesać mi się nie chciało więc zrobiłam na szybko kitkę. Chłopak gotowy stał pod drzwiami i czekał na mnie ( miło że poczekał ).
- Szybkoo... Dostaniemy uwagi od Szustra... - krzyknęłam biorąc do ręki telefon, torebkę i kurtkę. Szybko wybiegliśmy z domu i ruszyliśmy w strone liceum.
Kurt ?

Od Kurt'a cd. Effy


Godziny szybko mijały, a my ciągle graliśmy w kalambury. Wiedziałem, że muszę iść do hotelu, ale nie zostawię Blaine’a razem z Effy samych w jej domu. Kto normalny by tak zrobił. Muszę przyznać Blaine, był bardzo pogodną osobą i wydawał się przyjacielski. Co chwilę Ef gdzieś wychodziła to coraz bardziej się poznawaliśmy. Co oczywiście nie zmieniało faktu, że ciągle mógł wyrwać Effy z moich objęć. Po kilku godzinach Blaine wreszcie poszedł, a ja z Ef mieliśmy czas tylko dla siebie. Zacząłęm ją całować i wyszeptałem jej do ucha:
- Muszę już iść…
- Dlaczego? – zapytała, ze smutkiem w głosie.
- Jutro szkoła – odparłem.
- Możesz spać u mnie, swoje książki masz na górze, przed imprezą zostawiłeś je. Proszę zostań…- zaproponowała.
- Jeśli nalegasz – podniosłem lekko kącik ust. A potem odpłynęliśmy w trans, w który od dawna chciałem odpłynąć.
Effy?

Blaine Anderson

/ Blaine Anderson / 19lat / <3 -  (zauroczenie)  Kurt

Instrument:  Fortepian,  pianino i gitara
Gatunek muzyki: mięszany... Ale najczęściej pop i klasyka
Zauroczenie:Kurt
Partner: szuka
Charakter: Blaine to bardzo kreatywny chłopak, który umie postwić na swoim. Nie przejmuje się opiniami innych na jego temat. Zawsze umie zrozumieć i wysłuchać drugiego człowieka. Czasami poddaje się różnym pokusą życia. Potrafi się troszczyć o ukochaną osobę.
Mieszkanie:
Historia: Blaine przeprowadził się z bratem do USA by iść do wymarzonego liceum.  Jego brat występował w różnych reklamach telewizyjnych, a on jak chciał poszedł do liceum. Tam poznał wielu przyjaciół,  lecz nie czuł się szczęśliwy. Postanowił się przenieść do pewnej mniejszej miejscowości gdzie tam znajdowało się Liceum Muzyki. Początkowo nie wiedział czy to jest to idealne miejsce dla niego, lecz okazało się że to wręcz najcudowniejsze miejsce. Niekiedy zarabia sobie jako kelner w barze. Pewnego dnia spotkał swoją dawną miłość jak pracował i jej chłopaka.
Zwierze: -
Praca: niekiedy dorabia jako kelner w barze
Głos; Blaine
Inne:
*jest homoseksualistom
*pierwszy raz całował się z dziewczyną (Effy)
*chodził do wielu prestiżowych szkół lecz zapisał się tu
Sterujący: KalaWolf

Moonlight Falls

 / Moonligt Falls / 18lat / <3 -  szukam... Ale nie wiem czy znajde /
Instrument: Pianino, (O ile można XD Jak nie to kontrabas) Gitara, skrzypce
Gatunek muzyki: Mieszany... (O ile można) 
Charakter: JEst nieśmiała, co dobrze ukrywa jej nie zrównoważenie psychiczne. Uwielbia straszyć innych, może wydawać się to dziwne ale gustuje w polowaniach, z łukiem. Nie wieży w duchy lecz w siły nad przyrodzone, bardzo często zmyla potencjalną ofiarę, swoim niewinnym nieśmiałym uśmieszkiem. Nie lubi pomagać, jest bardziej samotnikiem niż duszą towarzystwa, jej ukojeniem i bratnią duszą są zwierzęta.
Mieszkanie: domek nr. 34
Historia: Od małego nie traktowano ją tak jak ona tego potrzebowała. Nie była bita... była nękana psychicznie, rodzina jej nienawidziła. Uważano ją za siódme nieszczęście. Dziewczyna wychowywana w takim domu dawno by jakby to lekko ujmując ześwirowała by. Problem w tym, że Moonli była skłonna do chorób psychicznych. Wszystko wydawało być się normalne, aż do skończenia jej 12 roku życia. Dziewczyna zdawała sobie sprawę, ze jej rodzice przy innych dają pozory normalnej rodziny. Moonli wyuczyła się tej techniki. Któregoś razu matka zamknęła ją w klatce, miała w tedy 11 może 12 lat. 
Zwierze: Ilumene- kot
Praca:
Głos: Neko Takei -  Senbonzakura
Inne: Ma choroby psychiczne jak osobowość wielokrotna (Druga osobowość się nie pokazała) Innych chorób nie zdiagnozowano. Ma długie czekoladowe włosy które przefarbowała na Turkus. Uwielbia koty. Ma azjatyckie korzenie.
Inne: zdjecie1 zdjecie2 zdjęcie 3 
Sterujący : Paula02

Cassie Black


    / Cassie Black / 18lat / <3 - brak

Instrument: fortepian, gitara
Gatunek muzyki: głównie pop, ale czasami gra śpiewa coś innego.
Charakter: Cassie jest miła i otwarta na nowe znajomosci. Nie znosi samotności i zdecydowanie za bardzo ufa ludziom, przez co już nie raz się na nich zawiodła. Nie można jednak powiedzieć, że Cassie jest "grzeczną dziewczynką", wręcz przeciwnie, ma talent do pakowania się w kłopoty. Nie przejmuje się tym co powiedzą czy pomyślą o niej inni. Jeśli postawi sobie jakiś cel, nie spocznie dopóki go nie osiągnie.
Mieszkanie: dom nr 25<klik>
Historia: Życie Cassie było prawie idealne. Jedyne czego mogło jej brakować to rodzice, wiecznie zajęci pracą i problemami ich firmy, ale z czasem Cassie nauczyła się sobie z tym radzić.
Zwierze: Border Collie - Leslie <klik>
Praca: czasami dorabia jako modelka
Głos: The Hunging Tree
Inne:
• ma licencję pilota śmigłowca
zdjęcie2



piątek, 26 grudnia 2014

Reklama ;P

Siemka tu Adminka:) wita  w tym poście... Mam takie dwi sprawy. Pierwsza:
* Chce was poinformować... Że: dzięki za czytanie postów i wchodzenie na  bloga, bo zdobyliśmy już ponad 1000 wyświetleń... Za to Wam dziękuje.
* Druga sprawa... Moja przyjaciółka:
- na howrse jako Lucy Blood
- na IG (instagramie) jako LOVE.KURTXD
I tu jako Kurt ( uszanowanko )... Ona ma bloga... O sobie i życiu. Więc chcę jej pomóc z wyświetleniami. To co pomożecie ? Jeśli tak to super !!! Jeśli nie to hańba ci !!!
Ok to link do owego bloga:
http://exploretheworldwithlouise.blogspot.com/?m=1
AdminkaSmile:)

Od Effy cd. Kurt

Trochę obawiałam się że Kurt czuje się jak piąte koło u wozu, ale sądziłan że to zrozumie. Ja też chciałam z nim spędzić ten wieczór sam, na sam, ale nie wyrzuce z domu Blaine. Nadal coś czułam do Blaine'a, ale to nie ważne teraz jestem z Kurt'em. Blaine wymyśllił że zagramy w kalambury. Nie miałan nic przeciwko, nawet byłam zaa. Zaczęliśmy gre.
- Najpierw zasady... Gramy tak że ja pokazuje Kurt zgaduje, Kurt pokazuje Blaine zgaduje i jak Blaine pokazujesz, ja zgaduje...i druga zasada, jeśli nie zgadniesz dajesz fanta... - powiedziałan
- Okey - powiedział optymistycznie Blaine - Zaczynaj - dopowiedział
Tak jak powiedział zaczęłam... Kurt zgadł, więc nie musiał dawać fanta...
- Teraz twoja kolej - powiedziałam
Kurt ? Heh xD

Od Kurta cd. Effy

 Byłem wkurzony, że nie mogłem spędzić sam na sam czasu z Effy. Szczerze? Byłem tak zazdrosny o nią, że chciałem zabić tego całego Blaine’a. Po kolacji myślałem, że w końcu się odczepi, ale nie. Oczywiście Effy musiała go zaprosić do siebie. Przez całą drogę oni razem szli, a ja z tyłu. Czułem się jak czwarte koło u wozu. Nie umiałem zacząć żadnego tematu, bo nie wiedziałem co nas wszystkich łączy. Zawiodłem się na Effy, bo myślałem, że choć trochę się mną zainteresuje.Gdy przyszliśmy do domu Effy było już trochę lepiej. Obejrzeliśmy film. Lecz potem Blaine przerósł już samego siebie i wymyślił że zagramy w kalambury.
Effy?

Od Effy cd. Kurt

Byłan wkurzona tym że Kurt'owi opowiadali takie rzeczy. Może jeszcze puszczą plotke że jestem homo ? Nie miałam zaamiaru z nimi rozmawiać, lecz chciało mi się śmiać kiedy zobaczyłam ich miny przy pocałunku.
- Co się tak gapicie ? - spytałam ironicznie
- Ehm... To ty naprawde go kochasz ? - spytała Sully
- Tak, ile razy mam to wam powtarzać ? - powiedziałan
- Sorki... Myśleliśmy że się nie zmieniłaś - powiedział James
- Jeśli powiedzieliście coś w liceum... To już nieżyjecie - powiedziałam
Wyszłam bionąc swoją torebkę z telefonem. Chłopak czekał na schodach, ja cicho podeszłam do niego i pocałowałam go w głowe, stojąc nad nim...
- Idziemy ?- spytałam
- Gdzie ?- zapytał
- Tam gdzie mieliśmy iść, czyli do mojego domuu... - lekko się zaśmiałam
- A nie mieliśmy coś zjeść ? - zapytał się Kurt
- O boże... Też racja - pociągnęłam go w strone mojego ulubionego baru...
Siedzieliśmy przy stoliku, gdy podszedł kelner. Po chwili zauważyłan że to mój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa.
- Blaine ?- spytałam dla pewności
- Tak się nazywam - spojrzał na mnie - Ef ??
- Tak to ja... - radośnie wstałam i przytuliłam chłopaka. On z radości lekko podniusł mnie nad ziemie i odłożył.
- Co ty tu robisz ?- spytałam
- Przeprowadziłem się tu nie dawno - powiedział
Nagle przypomniało mi się o Kurt'cie.
- Blaine to jest Kurt... Kurt to jest Blaine... - Kurt dalej miał dziwną mine
- Blaine - powiedział chłopak i podał dłoń Kurtowi
Kurt uścisnął ją.  
- Kurt Hummel - przedstawił się
Blaine był moim najlepszym kumplem, przyjacielem i  nawet chłopakiem... Blaine był moim pierwszym chłopakiem... Lecz musiał gdziś daleko wyjechać, i już się nigdy nie widzieliśmy. Przy radosnym powitaniu, gdy przytuliłam Blaina, widać było że Kurt był zazdrosny. Blaine dosiadł się do nas i zaczęliśmy z nim rozmawiać; no dobra ja zaczęłam z nim rozmawiać, bo Kurt siedzia

Od Kurta cd. Effy


Powoli wszedłem do dużej Sali gdzie zespół Effy miał miejscówkę. Gdy odchyliłem drzwi już docierały do mnie pierwsze głosy:
- Czego tu chcesz?! – zapytali wszyscy nieuprzejmie.
- Przyszedłem tylko po torebkę Effy, ona czeka przed wejściem – odpowiedziałem znieważając pozostałych.
- Zerwij z nią! Ty nie wiesz jaka ona jest naprawdę – powiedział Will.
- No to proszę, wytłumaczcie mi jaka ona niby jest? Hmm? – usiadłem na krześle.
- Z każdym chłopakiem, z którym zacznie chodzić zrywa po tygodniu. Jeśli nam nie wierzysz to spróbuj zapytać się kogokolwiek ze szkoły – powiedział James.
- Okay, ta rozmowa nie ma sensu. Wy myślicie, że ona jest nienormalna, a ja ją kocham. Więc nigdy nie dojdziemy do zgody – powiedziałem przewracając oczami.
- Chłopie my tylko chcemy Ci pomóc, żebyś potem miał lepszą reputację w szkole.
Nagle do pomieszczenia wbiegła Effy, myśląca, że już mi coś zrobili:
- Nic Ci nie jest? – zapytała, przytulając się do mnie.
- Nie, wszystko w porządku, ale myślę, że w każdej chwili mogę oberwać, więc poczekam na zewnątrz – w tamtym momencie pocałowałem ją, a inni zamarli – Proszę załatw to, tylko szybko, bo jestem głodny. Wyszedłem przed budynek. Słońce świeciło na niebie, a ja wpatrując się w niebo usiadłem na schodach. Po paru minutach przyszła Effy.
Effy?

czwartek, 25 grudnia 2014

Uwaga zaszły zmiany !

Zaszły zmiany w formularzu i regulaminie

Od Effy cd. Kurt "Kort"

Stanęłam przed drzwiami budynku. Serce waliło mi raz szybciej, a raz wolniej. Nie miałam zamiaru iść tam, lub co gorsza z nimi rozmawiać. Nie mogłam stchurzyć... Ale stchurzyłam.
- Pójdziesz tam za mnie ?- spytałam
- Tchurzysz ?- zapytał ironicznie
- Co... Ja... Takk... - przyznałam się
Ja naprawde nie poznaje siebie... Przez to wszystko jestem w ogóle inną osobą.
- Dobraa... - powiedział i nie pewnie wszedł do budynku
Troche się bałam... Nie o siebie tylko o chłopaka, czy tam przypadkiem nie ma Alexa. Oj tego się najbardziej bałam, żeby znów Alex go nie zmasakrował. Nie mogłam wytrzymać tego napięcia, weszłam do środka. Zauważyłam że Kurt kłuci się z całą resztą. Czyli : Fillem, Katrine, Sully i Jamsem, na szczęście nie było Alexa.
(Korku)

Od Kort'a cd. Effy


Rozmawialiśmy przez długie godziny. Opowiedziała mi całe swoje życie, a ja zamiast się odkochiwać, z każdym jej słowem zakochiwałem się w niej jeszcze bardziej. Obawiałem się tylko jednego czy ona zrobi ze mnie takiego idiotę, jak ze wszystkich. Była 15, a ja robiłem się coraz bardziej głodny:
- Idziemy coś zjeść? – zapytałem.
- Jasne, możemy iść do mnie, ale….ugh – westchnęła widocznie zirytowana .
- Co się stało?
- Klucze są w torebce, a torebka, w miejscu gdzie spotykamy się z zespołem – odpowiedziała – no cóż musimy tam iść…
-Ej, czekaj, czekaj… mówiłaś mi coś jak oglądaliśmy razem film, że mam być bardziej pewny siebie
- No tak – przytaknęła zdziwiona. W tamtym momencie przyciągnąłem ją do siebie i namiętnie pocałowałem.
- OOO, robisz postępy – lekko uśmiechnęła się Kocikiem ust.
Po chwili dotarliśmy do miejscówki jej zespołu.

Od Effy cd. Kurt

*** Wcześniej ***
Weszłam trochę zła... Wszyscy siedzieli na kanapie patrząc się na mnie.
- Mamy tego dość... - zaczęła Sully
- Ale czego ? - zapytałam
- Mamy dość tego że rozkochujesz w sobie każdego chłopaka z liceum, a potem go traktujesz jak śmiecia... - dokończył Fill
- Ale... - zaczęłam ale przerwała mi Katrine
- No nie mów że tak nie robisz... Teraz co zrobisz Kurt'owi... Upokorzysz go przed całym liceum ? - powiedziała
- On jest inny... Ja go naprawdę kocham - zaprotestowałam
- Tak samo mówiłaś z Alexem - powiedział James
- Kurt jest inny...
- To nie chodzi o Kurt'a tylko o ciebie ! - powiedział James
- Ja też się zmieniłam... Jeśli tak chcecie mi mówić to odwalcie się ! - krzyknęłam końcówkę
Wyszłam i usiadłam obok chłopaka...
*** Teraz***
- Dobra idziemy stąd… - powiedziałam
- Dlaczego? - spytał
Nie miałam ochoty mówić mu o całej rozmowie, a szczególnie o tej części ze mną.
- Jeśli oni nie potrafią zaakceptować Ciebie, to ja nie potrafię zaakceptować ich - odpowiedziałam
Wstałam i zeszłam ze schodów. Złapałam chłopaka za rękę i pociągnęłam.
- Gdzie ty chcesz iść ? - spytał
- Jak najdalej od tego miejsca - powiedziałam
Szliśmy w przeciwną stronę miasta... Czyli w  las... Doszliśmy do jakiej leśnej polanki z jednym na środku drzewem. Usiadłam pod drzewem, a chłopak obok mnie. Przytuliłam się do chłopaka.
- Czy ja jestem wredna lub podła i nie mam uczuć ? - spytałam z jedną łzą w oku
- Nie... Kto tak mówi ?
Nie wiedziałam czy powiedzieć wszystko... Całą prawdę o mnie...
- Dobra bo nie chcę cię okłamywać... Przed tym jak cię poznałam byłam inna...
(Kurt.. dokończ)

Od Kurt'a cd. Effy

- Daj mi dwie chusteczki – poprosiłem dziewczynę. Po czym przyniosła je, a ja zawinąłem je w dwa rulony i włożyłem do dwóch dziurek od nosa. Po czym wyszedłem przed budynek:
- Gdzie idziesz? – zapytała Effy.
- Ja poczekam przed. Najpierw się dogadajcie, potem wejdę. Nie chciałbym dostać drugi raz – powiedziałem ze znużeniem w głosie.
- Dobrze, ale jakby szedł Alex to bez wahania wchodź – odpowiedziała.
- Mhn – przytaknąłem. Usiadłem na schodach. Krwawienie już trochę ustało więc wyrzuciłem chusteczki na trawę. Popatrzyłem na niebo, chmury swobodnie poruszały się po błękitnym „morzu”. Zastanawiałem się czy oni wszyscy mówili prawdę. Czy Effy chce mnie potraktować, jak jednych ze swoich innych kolesi?
Siedziałem jeszcze dłuższy czas, gdy wyszła:
- Dobra idziemy stąd…
- Dlaczego?
- Jeśli oni nie potrafią zaakceptować Ciebie, to ja nie potrafię zaakceptować ich – powiedziała, po czym wstała ze schodów i wzięła mnie za rękę.
- Gdzie ty chcesz iść? – zapytałem.

środa, 24 grudnia 2014

Od Effy cd. Kurt


Chłopak nie miał nic do gadania, bo jakby zmusiłam. Mój zespół był inny niż reszta. Ja zebrałam największe talenty szkoły i je połączyłam. Dlatego chciałam by chłopak dołączył, miał dość wyjątkowy głos jak na chłopaka. Po chwili doszliśmy do starej hali w której mieliśmy miejscówkę. Stanęłam pod żelaznymi i otwarło się małe okienko.
- Podaj hasło - powiedział mój kumpel
- Fill zaraz Ci wrąbie ! - lekko się zdenerwowałam
- Ehm.. Sorry szefowo... - powiedział i natychmiast otwarł drzwi. Ja szybko weszłam, Fill zatrzymał Kurt'a.
- A ten to kto ??- spytał
- Ten tu to mój chłopak... Więc go wpuść - pierwszy raz Kurta nazwałam moim chłopakiem.
- Kolejny... Serio? - powiedział
- On nie jest taki jak inni... - powiedziałam i pociągnęłam chłopaka za sobą
- Zbiurka ! - krzyknęłam
Wszyscy się zlecieli...
- To tak... To jest Sully, którą już poznałeś na imprezie, to Katrine, to Fill też poznałeś, to James i ... Alex...
Wszystkich przedstawiłam. Alex był kiedyś moim chłopakien i zerwałam z nim. Teraz kiedy mnie widzi z innym robi się bardzo zazdrosny. Tak i teraz było...
- A to jest Kurt - powiedziałan do wszystkich
Alex podszedł do mnie. Odszedliśmy na kawałek od reszty. Kurt tozmawiał z Fillem.
- Kolejny ! - powiedział podniesionym głosem
- To moja sprawa...
- Czekaj który on już jest... Hmm ? Z dziewiąty ?
- Odwal się Alex...
- Mam tego dość... Próbuje przymykać na to oko ale nie potrafie... Przestań kolejnych ranić !
- Moje życie... W wtrącaj się - powoli się denerwowałam. Nagle podszedł Kurt. Alex był wściekły. Uderzył z pięści Korta w twarz, aż chłopak upadł.
- Spier*alaj z tąd !- krzyknęłam
Fill go wyprowadził. Ja szybko podbiegłam do chłopaka. Krwawiło mu z nosa.
- Boże nic ci nie jest ??- spanikowana pomogłam wstać chłopakowi
(Kurt)

Od Kurt'a cd. Effy


- Naprawdę chcesz wylecieć za drzwi, w samych gaciach? – zapytała ironicznie.
- Mam pomysł darujmy sobie te ksywki, co byś powiedziała na jakiś film?
- Chętnie, czekaj zobaczymy co mam w szafie – powiedziała po czym poszliśmy do jej pokoju. Otworzyła drzwi od szafy. Nagle wypadła masa ciuchów. Nie mogłem przestać się dziwić, jakim cudem los chciał abyśmy na siebie trafili. Ona to kompletnie inna osoba niż ja. Ona ogień umiała ranić, ciężko było się jej pozbyć, nie potrafiła kochać. A ja woda, cichy spokojny i nikomu nie wchodzący w paradę. Wyciągnęła „Gwiazd Naszych Wina”. Nigdy tego nie oglądałem więc mi pasowało:
- Od kąt dostałam nie zdążyłam obejrzeć, ogólnie nie lubię romantyków. Widzę, że podoba Ci się – powiedziała po czym zrobiliśmy popcorn i usiedliśmy na sofie. Po rozpoczęciu filmu usiedliśmy koło siebie, ale nie przytulaliśmy się. Nagle zirytowana Effy powiedziała:
- Może mnie przytulisz? Jeśli mamy być razem to musisz być bardziej pewny siebie… - bez słowa przyciągnąłem ją do siebie i wtuleni oglądaliśmy film.
Po dwóch godzinach skończyliśmy oglądać i przyznam szczerze, że płakałem więcej razy niż ona. Byłą 10 rano, a ja czułem się jakby była 23. Na koniec filmu cali we łzach (bardziej ja) pocałowaliśmy się. Znaliśmy się od 24 godzin, a czułem, że przeżyłem z nią wieczność. Nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić, nagle Effy wpadła na „świetny” pmysł:
- Wiem! Pójdziemy do moich znajomych z zespołu. Spokojnie nie martw się on są mili, nie to co ludzie na te imprezie.
Effy?

Od Effy cd. Kurt

- Hmm... A ty?... - zaczął chłopak
- O nie... Ja jestem Effy lub Ef i nic więcej... - zaprotestowałam
- Dobra... To ja nie jestem Kurczaczkiem - powiedział
- No bo nie jesteś kurczakiem... Jesteś "Korkiem" - zaśmiałam się.
Chłopak także odwzajemnił uśmiech. Jak takie dwie inne osoby mogą się tak ze sobą dogadywać ?? Ja jestem jak ogień, a on jak woda. Jak to mówią ludzie "Przeciwieństwa sięp przyciągają". On był inny, różnił się od innych chłopaków. Nie chodziło o wygląd, ale oo osobowość. Tylko jak to przyjmą moi znajomi... Wiem, wiem po co ja się nimi przejmuję... Ale moja reputacja też się liczy, aleczy miłość nie bardziej ?
- Czemu "Korek" ? - zapytał
- Bo tak... I spróbuj mnie nazwać "Eska" to wylecisz za drzwi. - powiedziałam
- Dobra, dobra "Esko" - powiedział z ironią
Zrobiłam wkurzoną mine. Chłopak dla załagodzenia sprawy pocałował mnie. Od razu przestałam myśleć o wszystkim, tylko o nim.
("Korku")

Od Kurt'a cd. Effy

W tamtym momencie zamilkłem nie wiedziałem co odpowiedzieć:
- Mów, bo Cię uderzę - żądała odpowiedzi.
- To nie nasza, lecz gwiazd naszych wina - odpowiedziałem. Dziewczyna zdziwiła się.
- Dużo w życiu słyszałam, ale z tego nic nie rozumiem. Odpowiedz! - Ciągle na mnie naciskała.
- Tak, kocham Cię. Ale to nie miało tak wyglądać. Wiem, że i tak nie będziemy razem, bo jesteśmy zupełnie z innych światów. Ale moje serce nie wybiera dla mnie. Teraz masz dwie opcje. Pierwsza, możesz mnie wyrzucić za drzwi, dać w pysk i nigdy się do mnie nie odezwać. Druga, możemy udawać, że ja nic nie wiem, chodzimy razem, a potem potraktujesz mnie jak innych facetów, czyli mnie rzucisz. I tak skończę na tym jak debil, także wybieraj - powiedziałem.
- Ale, ja...ja..ja Cię KOCHAM! wykrzyknęła i rzuciła się na mnie, a ja upadłem na sofę. Pocałowaliśmy się:
- Czyli co? Chodzimy razem - zapytała.
- Na to wygląda. A i musimy sobie wymyślić pieszczotliwe imiona. - powiedziałem.
- To ty będziesz Kurczaczek - uśmiechnęła się...
(Effy)

Od Effy cd. Kurt

Szczęśliwa poszłam do domu. Była piąta, nie chciało mi się spać... Poszłam do łazienki, przebrałam się i umyłam makijaż. Zrobiłam nowy, już nie taki mocny. Ubrałam się w bluzkę ( oczywiście bieliznę też ), leginsy i kurtkę skórzaną. <<klik>>... Nagle zadzwonił dzwonek... Pobiegłam szybko do drzwi i otwarłam je szczęśliwa. Wciągnęłam chłopaka do środka.
- Hej - powiedział
- Hejka - odpowiedziałam podając mu jego bluzę - Zapomniałam wczoraj Ci jej oddać...
Chłopak lekko się uśmiechnął. Ja jestem szczera do bólu i właśnie to odezwało się we mnie...
- Od kiedy się we mnie kochasz ? - zapytałam
Chłopak zdziwił się pytaniem.
- Em... - przerwałam mu\
- No bo jeśli mnie pocałowałeś tylko dlatego żebym się ośmieszyła przed całym liceum to dostaniesz w mordę...Hmm ? - po tych słowach chłopak zamilkł - A jeśli mnie naprawdę kochasz to nie dostaniesz... Taka logika - dopowiedziałam
<Kurt>

Od Kurt'a cd. Effy

Dziewczyna zaczęła mnie całować, ale tym razem to skończyliśmy wcześniej. Nie miałem już ochoty. Ona poszła do domu, i zapomniała o jednym - mojej bluzie. Nie goniłem jej już. Po prostu cały zimny poszedłem do hotelu. Była piąta rano. A mnie nie chciało się spać. Włączyłem telewizor i oglądałem programy przyrodnicze. Od szóstej w hotelu było śniadanie. Więc zrobiłem to co zawsze rano i zszedłem Na posiłek. Zjadłem jak zwykle jajecznicę. Wróciłem do pokoju. W tamtym momencie ktoś napisał do mnie. "Możemy się spotkać?". Odpisałem " Za 10 minut będę u Ciebie". Ubrałem płaszcz i wyszedłem. Po paru minutach byłem pod jej domem. zapukałem do drzwi:
- Hej - powiedziałem...
Effy?

Od Effy cd. Kurt

Nie wiedziałam co powiedzieć. Czy mam uderzyć go, czy po prostu uśmiechnąć się... Postanowiłam że uśmiechnę się... Wszyscy zaczęli krzyczeć, wołać, gwizdać... :
- Effy ! Nie wiedzieliśmy że coś was łączy... ! On jest w twoim stylu?! - ciągle ktoś krzyczał
Wkurzyłam się... Nie na chłopaka który pocałował mnie na scenie przed prawie całym liceum, ale za to że oni sądzą że nie mam uczuć... Przedtem byłam oschła, surowa, a jeśli byłam z jakimś chłopakiem ( ojj dużo razy ) to tylko by go upokorzyć lub się ponabijać, a teraz czułam coś innego; nie miałam zamiaru, ani go uderzyć, ani uciec... Choć to drugie wygrało.
- Zamknijcie się ! - krzyknęłam
Nagle zrobiła się grobowa cisza. Ja pociągnęłam chłopaka za sobą i wyszliśmy. Oczywiście czasnęłam tak mocno drzwiami że coś spadło i się po czaskało.
- Przepraszam... - powiedziałam - Odprowadzisz mnie ? - spytałam po chwili
Na dworze było już ciemno i zimno, a ja oczywiście zapomniałam kurtki. Miałam tylko bluzkę na ramiączkach. Chłopak spojrzał na mnie i dał mi swoją bluzę. Lekko podniosłam kącik ust... Chłopak zarzucił mi bluzę na plecy, a ja owinęłam się nią jak kocykiem.
***
Byliśmy już pod moim domem. Stałam przy furtce, zapatrzona w chłopaka. Czyli Kurt mnie kocha ?? Pocałowałam chłopaka. Najpierw miał być to krótki pocałunek, taki buziaczek na pożegnanie, ale zmienił się w namiętny pocałunek.
(Kurt)

Od Kurt'a cd. Effy


Tańczyliśmy jeszcze bardzo dugo. Wszyscy zeszli ze sceny, zostaliśmy tylko my. Lekko kiwaliśmy się w rytm wolnych piosenek. Jej głowa spoczywała na mojej klatce piersiowej, a ręce miała zawieszone na mojej szyi. Ja trzymałem ją za biodra, a głową dociskałem Effy do siebie. Każdy patrzył na nas z miną mówiącą „Jacy słodcy!”. Czułem coś czego nie mogłem opisać – motyle w brzuchu. Nagle podeszłą do nas dziewczyna (o ile zdążyłem się zorientować była przyjaciółką Effy):
-Zaśpiewacie coś dla nas? Bardzo nam zależy – powiedziała. Effy spojrzała się na nią jakby miałą ją zabić.
- Oczywiście – odparłem, tym razem popatrzyła się na mnie z jeszcze większą nienawiścią. Więc zacząłem śpiewać:
All those days watching from the windows
All those years outside looking in
All that time never even knowing
Just how blind I've been
Now I'm here, blinking in the starlight
Now I'm here, suddenly I see
Standing here, it's all so clear
I'm where I'm meant to be
Potem Effy:
And at last I see the light
And it's like the fog has lifted
And at last I see the light
And it's like the sky is new
And it's warm and real and bright
And the world has somehow shifted
All at once everything looks different
Now that I see you
Znowu ja:
All those days chasing down a daydream
All those years living in a blur
All that time never truly seeing
Things, the way they were
Now she's here shining in the starlight
Now she's here, suddenly I know
If she's here it's crystal clear
I'm where I'm meant to go
Razem:
And at last I see the light
And it's like the fog is lifted
And at last I see the light
And it's like the sky is new
And it's warm and real and bright
And the world has somehow shifted
All at once, everything is different
Now that I see you, now that I see you
Gdy powiedzieliśmy ostatnie słowa, nie mogłem się powstrzymać. Zbliżyłem się. Dotknąłem delikatnie jej ust a następnie ją pocałowałem. Na początku delikatnie ,potem odważniej, a na końcu namiętnie . Nie był to zwykły pocałunek, lecz tak namiętny, zdarzający się tylko w bajkach. Zdziwiłem się myślałem, że od razu odejdzie i da mi dosłownie w pysk. Jednak tak nie było podobało jej się to:
- Tak pochłania Cię bycie sobą, że nie wiesz jaka jesteś wspaniała – powiedziałem, patrząc na jej piękne oczy...

wtorek, 23 grudnia 2014

Od Effy cd. Kurt

Chłopak fantastycznie zagrał. Wszyscy byli pod wrażeniem, a ja w szczególności... Zaczęliśmy bić brawa i gwizdać. Dał czadu... Chłopak zakręcił i wypadło na jakąś dxiewczynę. Potem dziewczyna zakręciła i wypadło na chłopaka. Przekręciłam oczami... To chyba jakiś pech. Po jeszcze paru rundach skończyliśmy. Zaczęliśmy tańczyć. Pojawił się barman. Zqmówiłam sobie jednego małego drinka i szybko wypiłam i wróciłam do tańca. Nagle dj póścił wolną piosenke. Połowa osób zeszła ze sceny, a reszta dobrała się w pary. Ja nadal tańczyłam z Kurtem. Zawiesiłam ręce na jego szyji. On złapał mnie w talij. Zaczęliśmy tańczyć. Cmoknęłam chłopaka lekko w usta, ale nikt nie zauważył.
- Dzięki że ze mną przyszedłeś ... - powiedziałem
,(Kurt)

Od Kurt'a cd. Effy

Spojrzałem na dziewczynę i spadł mi kamień z serca. Spodziewałem się czegoś bardziej idiotycznego. Podszedłem do stołu, leżała tam gitara. Wziąłem ją. Postanowiłem zagrać Coś nietypowego dla mnie:
I am the passenger and I ride and I ride
I ride through the city's backsides
I see the stars come out of the sky
Yeah, the bright and hollow sky
You know it looks so good tonight

I am the passenger
I stay under glass
I look through my window so bright
I see the stars come out tonight
I see the bright and hollow sky
Over the city's ripped backsides
And everything looks good tonight

Singing la la la la lalalala
La la la la lalalala
La la la la lalalala
La la

Wszyscy byli pod wrażeniem. Klaskali i gwizdali. Usiadłem koło Effy i zakręciłem butelką, wypadło na jakąś dziewczynę, wypełniła swoje zadanie, a potem jak na złość wypadło na mnie..
(Effy)

Od Effy cd. Kurt

Wziąłam do ręki butelkę i mocno zakręciłam. Nie wiem czy to był jakiś pech, ale butelka zaczymała się na  chłopaku. Nagle wszyscy zaczęli do siebiebszeptać. "Teraz mu pokaże", ”Biedaczek trafił nie na tą dziewczyne co powinien", "Czas na pokaz Effy"... Skąd takie komentarze ? Bo ja nigdy nie poddałam się, wszystkie wyzwania zaliczałam... I także umiałam doskonałe wyzwania wymyślić. Lecz teraz kiedy okazało się, że wypadło na Kurta nie wiedziałam co mu zadać. Teraz kiedy się w nim zakochałam i go pocałowałam nie miałam pojecia jakie mu zadać.
- Ehm... - mruknęłam pod nosem
Nagle zobaczyłam styłu różne instrumenty i mnie olśniło.
- Masz zagrać swoją piosenke na którymś z tych instrumentów - powiedziałam. Chłopak wypuścił powietrze spokojnie. Ja lekko podniosłsm kącik ust.
- Effy ty nie masz przypadkiem gorączki ?? -zapytał ktoś z osób
- Ef czy ty sobie żarty robisz ? - powiedział kolejny
Rozumiałam ich... Zawsze dawałam zwariowane, głupie i nawet troche zboczone wyzwania a teraz? No cóż... To wszystko przez moje serduszko...
(Kurt)

Od Kurt'a cd. Effy

- Dobra mogłem tu nie przychodzić i nikt by nie ucierpiał, ale trudno stało się. Mamy dwie opcje, albo zostaniemy tu. Nie pocałujemy się, będziemy się odżywiać jedzeniem ze schowka, ale ono też kiedyś się skończy, więc zostaniemy kanibalami i nawzajem się zjemy. Druga opcja, to po prostu się pocałujemy, zapomnimy o tym i wyjdziemy z tego cało – powiedziałem to tak jakby mi na niej w ogóle nie zależało. Jednak tak nie było. Odkąd po raz pierwszy ją zobaczyłem czułem, że moje serce zaczyna szybciej, z każdą chwilą czułem coś głębszego. Zupełnie jakbym zapadał w sen: najpierw powoli, a potem szybko i całkowicie. Z resztą co ja pieprze. Pokochałem ją. Wiedziałem, że to miłość jednostronna, więc nawet nie próbowałem. Ona dziewczyna, która mogłaby mieć każdego chłopaka ze szkoły, popularna i wszędzie lubiana i podziwiana. A ja? Ja prosty chłopak, który ma głos tak wysoki, że prawie babski i jeszcze ubiera się jak idiota. To byłoby praktycznie nie możliwe, żeby ona poczuł cokolwiek do mnie.
- Wybieram pierwszą opcję – powiedziała po czym zbliżyła się nagle wszystko przestało istnieć, gdy poczułem na ustach smak jej warg. Były chłodne, ale słodkie, chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie. Wplątałem moje palce w jej bujne ciemne włosy, druga ręka szła powoli swoją drogą do bioder. Ona położyła swoje delikatne, zimne dłonie na mojej klatce piersiowej. Całowaliśmy się dobre pięć – dziesięć minut. Dopóki ktoś nie otworzył schowka. Puściliśmy się, wszyscy wokół krzyczeli typu „uuuuu … .ZAKOCHANI!”, „ OOOooo Effy, nie wiedzieliśmy, że ON jest w twoim guście” albo „Nowy, a już ją uwiódł”. Effy zdecydowanie się wkurzyła. Ktoś nagrał jak się całowaliśmy i wrzucił do Internetu. „No to mamy przekichane” pomyślałem, bez przeklinania. Potem wszyscy się uspokoili i usiedliśmy w kółku. Effy zabrała butelke.

Od Effy cd. Kurt

Uciadamł między jakąś dziewczyną z liceum, a Kurt'em. Moja przyjaciółka pierwsza kręciła i stanęło na mnie. (Przypadek nie sądze)... Dziewczyna się dziwnie uśmiechnęła.
- Widzisz tam ten składzik... - zaczęła
Ja już zaczęłam się domyślać co będzie dalej.
- Musisz tam być zamknięta przez 10 minut z... Nim ! - wskazałam na Kurta
"Zarąbiście!" - pomyślałam
- Ehm... No szybko... - popchnęła mnie i chłopaka do schowka. Schowek był mały, ciemny i bez okna. Zamknęli nas... Usiadłam na zgrzewce wody i wyciągnęłam telefon. Nagle drzwi się otwarły.
- O mały włos nie zapomniałan... Effy komórka - oddałam jej telefon - Ta druga też - dopowiedziała
- Skąd wiedziałaś ? - spytałam się i wyjęłam zza pleców drugi telefon.
- Okey... Miłej zabawy amorki - powiedziała i wyszła xamykając drzwi.
Chłopak usiadł obok mnie. Miał piękne oczy, a co ja piepsze cały był ładny. Mogę nawet powiedzieć przystojny. Szkoda że tak bardzo się różnimy. Nagle usłyszeliśmy donośny głos zaa drzwi.
- Zmiana planów... Wyjdziecie dopiero w tedy jek dię pocałujecie !
Zrobiłam wielkie oczy i spojżałam na chłopaka.
- To nie free !
Krzyknęłam.
- Czym szybciej tym lepiej ! - znów ktoś krzyknął
"Boże, czy to musiał być on?" rozumiem że troche sie w nim bujałam ale no weźcie... Czekałam na reakcje chłopaka...
(Kurt "Kort" heh)

Od Kurt'a cd. Effy


- No myślałem, że się ciebie już nie doczekam – powiedziałem uśmiechając się.
- A widzisz, jednak każdego umiem jeszcze zaskoczyć – powiedziała Effie.
- To prowadź, a dokładniej gdzie idziemy? – zapytałem.
-Widzisz tą wielką willę na wzgórzu? Tam właśnie podążamy – trochę się rozkręcisz i poznasz nowe osoby.
- Tak…- nie miałem zamiaru poznawać nowych osób, ani w ogóle je widzieć, ale Effie, była bardzo przekonując. Nikt nie mógłby się jej oprzeć.
Gdy doszliśmy na miejsce, Effie poszła grać na scenę, a ja postanowiłem iść gdzieś usiąść. Po długich oczekiwaniach znalazłem idealne miejsce z widokiem na scenę. Po chwili usiadł koło mnie czarno włosy mężczyzna:
- James, James Smith – wyciągnął do mnie rękę.
- Kurt Hummel – uścisnąłem jego dłoń.
- To jak tam wasz związek? – zapytał.
- WASZ?!- zdziwiłem się.
- No twój i tej gwiazdy na scenie…- odparł, kompletnie zakłopotany.
- Przepraszam muszę iść do toalety… - poszedłem do łazienki, odkręciłem zimną wodę i polałem sobie nią twarz. Ciągle myślałem, jak ktoś mógł pomyśleć, że jesteśmy razem. Byliśmy jak woda i ogień. Dwa różne żywioły. Ona mocna, Rock’owa dziewczyna, która zawsze postawi na swoim i lubi być w centrum uwagi. Ja delikatny, klasyczny chłopak, z odmiennym stylem, cichy i łatwo mnie na coś namówić. W tamtym momencie do łazienki wbiegła Effie:
-Boże! Na szczęście tu jesteś, a już się bałam, że poszedłeś! Jak się bawisz? – zapytała.
- Świetnie, ale połowa osób z tond myśli, że jesteśmy razem…- odparłem z niesmakiem.
- Nie obchodzi mnie co inni myślą chodź idziemy się bawić! – niemalże wykrzyknęła. Poszliśmy do salonu, a tam zaczynali grać w butelkę. – chodź to świetne!
- Jeśli muszę, to okej…. – i tak zaczęliśmy grać w butelke.
(Effy)

Od Effy cd. Kurt

Uśmiechnęłam się.
- Jezu... Chwila ja też muszę się przebrać ! - krzyknęłam - spotkamy się obok hotelu
Miałam dość blisko do hotelu, a bliżej do liceum. Szybko pobiegłam na górę do szafy. Ubrałam się o tak <<klik>>. Czyli bluzka na grubszych ramiączkach z lewem, złoto- srebne rurki i szare niskie trampki. Włosy miałam związane w kłos niedbały i miałam mocniejszy makijasz. Szybko zbiegłam po schodach, wzięłam telefon i wyszłam z domu. Oczywiście drzwi się zamknęły, a ja zapomniałam wziąźć kluczy. No cóż... Szybkim krokiem poszłam w stronę hotelu. Chłopak czekał już pod hotelem opierając się o ścianę.
- Okey, jestem możemy iść - powiedziałam
(kurt)

Od Kurt'a cd. Effy

- Jeśli nalegasz mogę iść. Tylko nie obiecuję, że zostanę do końca - odpowiedziałem.
- Jasne - odpowiedziała i uśmiechnęła.
- Ale musisz mi coś zaśpiewać, jeszcze nie słyszałem jak śpiewasz - powiedziałem.
- A czemu ty pierwszy nie zaśpiewasz? Ja też nie słyszałam - powiedziała stanowczo.
- a tam, w sali jak ćwiczyłem? - zapytałem.
- Co? Gdzie? Że ja? Nigdy! - praktycznie wykrzyczała z siebie i zarumieniła się.
- Mhm...jasne - ironicznie odparłem - może na imprezie usłyszę twój głos.
- Ale najpierw musimy iść do mnie, muszę się przebrać!!!
I takim sposobem poszliśmy do hotelu...
(Effy)

Od Effy cd. Kurt

Dobrze rozmawiało się z Kurt'em. Umiał wysłuchać i dobrze odpowiedzieć. Miło było z kimś tak porozmawiać ... A szczególnie z kimś co nie wygada twych sekretów . Kurt był taki. Siedzieliśmy dość długo . Przyszliśmy po zajęciach i było jasno, a teraz jest noc... Jutro była sobota, oznaczało to imprezy, ogniska i spotkania z przyjaciółmi. Moja przyjaciółka Sully odprawia właśnie wielką imprezę w swojej willi.
- Chcesz zemną iść na impreze ? - spytałam siedząc obok chłopaka
Szczerze mówiąc nie miałam z kim iść, a doschciałam... W koncu beda tam same bogate dzieciaki... Moze to nie moje srodowisko, ale moze cos zarobie. Niekiedy zarabiam na imprezach.
- No nie wiem... Raczej to nie moja bajka - powiedzial
- Wez, prosze - polozylam glowe na jego ramieniu i zrobilam mine zbitego psa.
<Kurt>

Od Kurt'a cd. Effy

mm, mmm…j-ja nie ch-chciałem….- ledwo co wydusiłem.
-Spoko, ja już wlazłeś to chodź – dziewczyna powiedziała z lekkim uśmiechem. Złapała mnie za rękę i pociągnęła do swojego pokoju. Dwie ściany to instrumenty, a jedna z nich to same gitary. Ma także jedna ścianę z rożnymi zdjęciami jak była z rodzina i przyjaciółmi. Po całym pokoju walają się nuty i słowa do nieznanych melodii. Usiadłem na łóżku:
-Chcesz się czegoś napić? – zapytała.
- Jasne, wody jak możesz – odpowiedziałem.
-To chodź ze mną – zeszliśmy powoli po dużych, bukowych schodach. Z każdym krokiem stopnie coraz bardziej skrzypiały, a dom wydawał się nowy:
- Długo tu mieszkasz? – zapytałem.
- Od paru miesięcy. Wcześniej mieszkałam z matką, ale nie mogłam z nią wytrzymać … piła. Ojca nie znałam…- odpowiedziała, ale widać było, że nie chce o tym rozmawiać – Ty? Jak się tu znalazłeś?
- Mieszkam w hotelu. Wcześniej żyłem z ojcem, przyszywaną matką i bratem. Po śmierci mojej matki ojciec nie mógł się pozbierać, ale los chciał mu dać drugą szansę z kimś innym. Lecz ja nie miałem zamiaru brać w tym udziału.
-Bardzo mi przykro – odpowiedziała, podeszłą do mnie i przytuliła mnie. Zaraz potem wręczył mi szklankę wody i poszliśmy na górę.

***
Po kilku godzinach chciałem już iść, ale dziewczyna zrobiła coś czego się niespodziewałem…
Effie?

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Od Effy cd. Kurt

Chłopak szedł za mną. Stanęłam przy furtce i otwarłam ją kluczykiem. Dom także musiałam otworzyć. Na dole miałam duży salon z różnymi instrumentami. Salon pył połączony z jadalnią i kuchnią. Na dole znajdowała się także łazienka. Na góże miałam studio nagraniowe, swoją sypialkę i mój pokój.
- Możesz się rozejrzeć - powiedziałam
Zaczęłam szukać mojego skurzanego notesu z wszelkimi nutami i tekstami. Chłopak poszedł na góre. Nagle zrodumiałam że on może wejść do mojego pokoju. Szybko pobiegłam za nim.
- Stój ! - krxyknęłam
Chłopak już znajdował się w moim pokoju.
- Taa... Witaj w moim pokoju - powiedziałam ironicznie

Od Kurt'a cd. Effy

-W sumie możemy i tak nie mam nic lepszego do roboty…- Odpowiedziałem.
-To idziemy – dziewczyna szybko wstała, i wzięła mnie za rękę, którą po chwili puściła.- Dobra opowiedz mi coś o sobie. Jakie masz zboczeni? Koniki? Pasje?- zapytała ciekawiąc się coraz bardziej.
-Od czwartego roku życia śpie…
-Nie, nie mów mi teraz o muzyce, opowiedz coś o sobie – Effie nie dała mi dokończyć, gdy chciałem mówić. – Na przykład …hmmm… jakie książki czytasz? Ja lubię horrory.
- Ja preferuję fantastykę…- odpowiedziałem.
-Ale jesteś sztywny trzeba cię rozluźnić – uśmiechnęła się i wskazała dom, w którym mieszka.

-Mieszkasz sama? – zapytałem.
-Tak, ale to historia na inny wieczór…

Od Effy cd. Kurt

Czekałam na niego pod liceum. Chłopak przeszedł spóźniony.
- Jeśli na lekcje taż tak będziesz się spóźniał to powodzenia... - powiadziałam
- Ehm... -mruknął - Gdzie idziemy ?
- W miasto... Muszę rozwiesić plakaty, a ty mi w tym pomożesz - podniosłam lekko kącik ust
Wyciągnęłam z torby starte plakatów i taśmę. Chłopakowi dałam plakaty, a ja niosłam taśmę.
- Ja nie śpiewam tylko rock'u... Ja też śpiewam pop i nawet nie kiedy klasyke... - nigdy nie mówiłam tego komuś. Lecz chłopak wyglądał na takiego co nie wygada tajemnic. Po rozwieszeniu plakatów, poszliśmy do kawiarenki. Uwielbiałam tam chodzić. Zamówiłam sobie espresso. Zaczęłam nucić sobie pod nosem swoją własną piosenkę.
- Co nucisz ? - spytał
Ja wyrwałam się z transu...
- A nie ważne... Pisze piosenkę i melodie już mam ale słowa nie przychodzą mi do głowy. Możemy potem wpaść do mnie to ci pokaże...
(Kurt)

Od Kurt'a cd. Effy

- Eee, raczej wolę klasykę i pop. Nie za bardzo lubię, no ten wasz styl. – popatrzyłem na Effie i przeleciałem ją wzrokiem. – Z resztą mój wysoki głos do Rock’a? To nie ma wielkiej przyszłości…- Włożyłem książki do szafki i zamknąłem ją.
- To takiego zgrywasz chłopaka? To może chociaż opowiesz mi coś o sobie?- Zapytała stanowczo – albo nie, nie spotkamy się po szkole, bo teraz mam zajęcia.
- YYY, Emm…- nie zdążyłem wyrazić zgody, a dziewczyna już poszła. Ja zabrałem potrzebne rzeczy i udałem się na lekcje. Przez cały czas myślałem czy chcę się spotkać. W końcu podjąłem decyzję i udam się z dziewczyną. Chociaż wiedziałem, że nie będzie z tego „czegoś większego”, bo była zupełnie nie w moim typie.
Zaraz po lekcjach wziąłem torbę, płaszcz i wyszedłem ze szkoły. Nie było zimno więc nic nie zarzucałem na siebie. Czekała już na mnie Effie…

Od Effy cd. Kurt

Słyszałam że przesłucjania trwały i właśnie w tedy usłyszałam tą piosenke... Wcześniej też ją słyszałam. Przypomniało mi się, śpiewał ją taki chłopak. No nie powiem, ale dość ładny  jest i ma niezły głos. Oparłam się o ściane w sali przesłuchaniowej i słuchałam jak on śpiewa. No na 400 uczestników wpadł na 14 miejsce... Nauczyciele wzieli lierwszą 15, więc chłopak się dostał.
Stałam sobie na korytarzu gadając z przyjaciółmi. W szkole byłam już dość wysoko postawiona, a zaczynałam od zera... Tak jak teraz ten chłopak. Nagle zobaczyłam chłopaka. Podeszłam do niego. Chłopak właśnie otwierał szafke.
- Gratulacje - powiedziałam
- D-dzięki... - odpowiedział
- Jestem Effy... Ale możesz mi mówić Ef, poprostu. Masz dobry głos, przydał by się twój głos do mojej grupy... - powiedziałam
(Kurt)

Od Kurt'a


Był wrzesień liście zaczynały zmieniać swoje barwy na ciepłe kolory, a powietrze zaczynało być coraz zimniejsze. Dni były krótsze, a niebo coraz częściej było pokryte dużą ilością chmur. Pierwsze promienie jesiennego światła wpadły do mojego pokoju, gdy miałem już wstawać i iść do nowej szkoły – zacząć żyć samodzielnie. Wstałem z dużego łóżka, założyłem kapcie i poszedłem do toalety. Podszedłem do lustra „Będzie Dobrze” powiedziałem do siebie. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Nałożyłem żel na włosy – umyłem je (tak jak resztę ciała). Wysuszyłem włosy, ładnie je wystylizowałem i podszedłem do szafy. Otworzyłem ją. Zdecydowałem, że założę białą koszulę w niebieską kratkę, szare rurki, do tego czarne Vans’y. Do ręki wziąłem czarny płaszcz, a na ramię zarzuciłem torbę, która była przepełniona od masy przeróżnych książek. Zamknąłem drzwi na klucz i zszedłem na dół na śniadanie (mieszkam w hotelu). O tak wczesnej porze w jadalni byli tylko emeryci. Nałożyłem sobie jajecznicę i nalałem świeżej herbaty. Zjadłem szybko i wyszedłem po to by się nie spóźnić. Narzuciłem płaszcz i praktycznie wybiegłem na ulicę. Potem trochę zwolniłem, bo do liceum miałem dosłownie trzy sekundy. Wszedłem przez duże, drewniane drzwi i podszedłem do sali teatralnej. Na ścianie koło wejścia taśmą przyklejona była kartka „przesłuchania zaczynamy godzinę później. Przepraszamy za utrudnienia”. Żeby dostać się do tego liceum trzeba było pokazać co się umie, zaprezentować się – zaśpiewać lub zagrać coś na przesłuchaniu. Postanowiłem więc iść do jakiejś wolnej sali i przećwiczyć jeszcze raz piosenkę. Usiadłem przy pianinie. Nikogo nie było w pomieszczeniu. I zacząłem:
When I find myself in times of trouble,
Mother Mary comes to me,
Speaking words of wisdom, let it be.
And in my hour of darkness,
She is standing right in front of me,
Speaking words of wisdom, let it be.
Let it be, let it be. Let it be, let it be,
Whisper words of wisdom, let it be.

And when the broken hearted people,
Living in the world agree,
There will be an answer, let it be.
For though they may be parted there is,
Still a chance that they will see,
There will be an answer, let it be.
Let it be, let it be. Let it be, let it be.
Yeah, there will be an answer, let it be.
Let it be, let it be. Let it be, let it be.
Whisper words of wisdom, let it be.

Let it be, let it be. Let it be, let it be.
Whisper words of wisdom, let it be.

And when the night is cloudy,
There is still a light that shines on me,
Shine on until tomorrow, let it be.
I wake up to the sound of music,
Mother Mary comes to me,
Speaking words of wisdom, let it be.
Let it be, let it be. Let it be, yeah, let it be.
There will be no sorrow, let it be.
Let it be, let it be. Let it be, yeah, let it be.
There will be no sorrow, let it be.
Let it be, let it be. Let it be, yeah, let it be.
Whisper words of wisdom, let it be.
W połowie piosenki zorientowałem się, że ktoś na mnie patrzy. Przez małe okienko w drzwiach patrzyła dziewczyna z średnimi czarno-brązowymi włosami. Byłą ubrana dość mocno – Rock’owo. Gdy wstałem i miała już dochodzić godzina przesłuchań, ona szybko znikła z przed szyby. Poszedłem prosto do Sali teatralnej. Przechodziłem korytarzem. Wszyscy patrzyli się na mnie wzrokiem „Mmm..świeże mięsko!”. Nie czułem się komfortowo, no ale nic nie dało się zrobić. Otworzyłem drzwi. Na sali spodziewałem się tylko mnie i dwójkę innych nauczycieli. Niestety moje przeczucia nie potwierdziły się. W „teatrze” było chyba 300-400 zapełnionych miejsc. Miałem nadzieję, że nie zeżrę mnie trema…
Nieznajoma?


Usuwamy

Przykro mi ale zasady to zasady... Wszyscy oprócz mnie (Effy) i Kurt'a zostają usunięci....

piątek, 19 grudnia 2014

Kurt Hummel

 

/Kurt Hummel / 20 lat / <3 - Effy

Instrument: Fortepian, pianino, gitara 
Gatunek muzyki: Mieszany (głównie pop)
Charakter: Kurt jest bardzo pomocny, lecz łatwo go zirytować. Stara się nie krzywdzić ludzi, ponieważ ma dobre serce (do czasu). Lubi przebywać w grupie. Jest osobą, która nie lubi niespodzianek i łatwo ją podporządkować. Zawsze powie ci wprost co o tobie myśli.
Mieszkanie: pokój nr 3

Historia: W wieku ośmiu lat zmarła mu matka. Rok później jego ojciec ożenił się z inną kobitą, a Kurt zyskał przyszywanego brata – Finn’a. Od najmłodszych lat Kurt kocha śpiewać. Zawsze ciągnęło go do muzyki. Wcześniej chodził do różnych szkół muzycznych. Najbardziej lubi śpiewać i grać na fortepianie. Może trafic w wysokie F i ma możliwość, aby przejść wyżej. Używa równiesz niższej skali głosu. Po skończeniu dziewiętnastego roku życia wyprowadził się od ojca i wynajął pokój w hotelu. Zaczął chodzić do liceum muzycznego. 
Zwierze: - 
Praca: - 
Głos: 
Inne: 
-ma dziwny styl ubierania się;
-jest ateistą 
-jego włosy są kruczo-czarne, lecz pod światłem brązowo-rude
Sterujący: Lucy Blood

niedziela, 14 grudnia 2014

Olivia "Iv" Evermore

           / Olivia "Iv" Evermore/ 18 lat/ ♥- już nie ma/

Instrument: gitara elektryczna, fortepian
Gatunek muzyki: rock, rap
Charakter: Olivia nie jest jakoś przesadnie miła. Nie lubi ludzi,którzy uważają się za "najlepszych na świecie". Jeśli poprosisz Iv o pomoc, raczej ci nie odmówi, ale nie licz że sama ją zaproponuje. Cały czas chodzi smutna, ale nie pytaj dlaczego bo i tak się nie dowiesz.
Mieszkanie: dom nr 19
Historia: Rodzice Iv zginęli w wypadku samochodowym, kiedy dziewczyna miała 2 miesiące. Wkrótce potem została adoptowana. Kiedy miała 16 lat poznała pewnego chłopaka, przez którego jej życie całkowicie się zmieniło. Victor, bo tak miał na imię, nauczył Iv grać na gitarze elektrycznej i wprowadził ją do świata nielegalnych wyścigów samochodowych. Podczas jedneko z takich wyścigów Victor zginął, a Iv postanowiła wyjechać. Tak się złożyło, że trafiła tu.
Inne: ma chromestezję

Bloody Hood

      /Bloody Hood/ 18lat/ ♥- singielka do wzięcia/ 
Instrument: Pianino/fortepian
Gatunek muzyki: Mieszany
Charakter: Jest zmienna i posiada w sobie dobrą energię. Ma lotność umysłu, czasem jest gadatliwa. Zdolna do logicznego myślenia i inteligentna. Ma poczucie odmienne humoru, lubi samotność, ale nie pogardzi towarzystwem. Jako, że jest zmienna ma nieustającą pogoń za nowymi przeżyciami, doświadczeniami i znajomościami. Nuży ją powtarzanie wszystkiego na okrągło, woli niespodzianki i zmiany. Obdarzona siłą woli, umiejętnością strategii i przekonywania. Uczy się szybko, ale zapomina to co nie jest jej potrzebne.
Mieszkanie: Pokój 4
Historia: Jej rodzice często wyjeżdżali, więc zostawiali ją u babci. Jej babcia mieszkała na obrzeżach, w lesie. Gdy ona, jej matka Sally i ojciec Jack jechali by ją znów podrzucić staruszce, zdarzył się wypadek. Na drogę wyskoczył wielki szary pies, Jack chciał wyminąć zwierze, to działo się szybko i nagle. Uderzyli w drzewo. Rodzice dziewczyny nie przeżyli. Miała w tedy dziesięć lat. Sama wyszła po tym zdarzeniu z samochodu, miała rozcięte kąciki ust, tak, że miała teraz wielki krwawiący uśmiech. Zemdlała, a gdy się obudziła, była u babci. ,,Już dobrze'' - powiedziała staruszka - ,,To był tylko zły sen'', Bloody zauważyła z nogach łóżka szarą wilczycę, pupilka jej babci. Od tego czasu wychowywała się u staruszki, gdzie nauczyła się grać na fortepianie, po czym została przyjęta do szkoły... 
Inne: 
-Jej imię to tak naprawdę pseudonim artystyczny w tłumaczeniu Zakrwawiony Kapturek, nie zdradza za często swojego prawdziwego imienia czyli Victoria Gloom.
-Jej oczy są głęboko błękitne, wokół źrenicy jest złota obręcz przebiegająca przez błękitną tęczówkę, przez co jej oczy z daleka wydają się zielone. 
-Na plecach ma tatuaż anielskich skrzydeł.
-Ma blizny po ''uśmiechu Jeff'a''

-,,Umiem też grać na nerwach''

piątek, 12 grudnia 2014

Effy Stonem

      /Effy Stonem/ 18lat/ <3 -Kurt
Instrument: Gitara, fortepian, perkusja. 
Gatunek muzyki: Pop, rock, rap. 
Charakter: Effy jest nieobliczalną dziewczyną ze zmiennym charakterem. Raz jednego dnia jest miłą, pomocną dziewczyną, a następnego dnia jest chamska i potrafi być arogancka. Ogółem Effy to bardzo energiczna dziewczyna z rozmaitym charakterem. 
Mieszkanie: dom nr. 22
Historia: Effy urodziła się w małej miejscowości. Mieszkała razem z matką. Matka piła... Effy wyprowadziła się. Zaczęła żyć od nowa, zarobiła pieniądze i kupiła sobie dom. Postanowiła chodzić do liceum. 
Zwierze: - 
Praca: dorabia sobie na imprezach
Głos: - 
Inne: - 
Sterujący: KalaWolf 

Cześć

Serdecznie zapraszam do nowo otwartego bloga.  Fabuła :
Witamy w Liceum Muzyki. Nastolatkowie o różnych muzycznych talentach pojawiają się w liceum. Obok liceum znajduje się hotel dla uczniów, a także blisko liceum jest ulica z domkami do wynajęcia.
Admin. ;)