niedziela, 28 grudnia 2014
Od Kurta cd. Effy
Od kiedy pamiętam zadawałem sobie to samo pytanie, albo raczej co wolę. Zrobiłem to podczas siedzenia z Effy w schowku. Teraz też musiałem podjąć decyzję. Co wolę? „Chodzić z nią, przeżywać ciągłe zaskoczenia, zostać przy niej” czy „Być dobrym uczniem, osiągnąć coś w życiu, być nierozpoznawalny wśród ludzi”. Chwyciłem ją za rękę. Na jej lekkich policzkach był rozmazany czarny tusz. Ja też byłem cały we łzach. Spojrzałem w jej piękne, błękitne jak niebo oczy, już podjąłem decyzję:
- Zawsze każdy z nas chciałby zostać kimś, kimś wszędzie rozpoznawalnym. To liceum daje nam taką szansę. Zarówno mnie jaki i tobie. To jak chodzenie w labiryncie. Szukasz wyjścia. Często wchodzisz w ślepe zaułki. Kiedy byłem z tobą mogłem chodzić ile tylko można. Mylić się, ale podnosić. Teraz gdy jestem sam, nie chce mi się iść, choćbym miał prostą drogę do wyjścia… - powiedziałem przygaszony.
Effy?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz