Byłem wkurzony, że nie mogłem spędzić sam na sam czasu z Effy. Szczerze? Byłem tak zazdrosny o nią, że chciałem zabić tego całego Blaine’a. Po kolacji myślałem, że w końcu się odczepi, ale nie. Oczywiście Effy musiała go zaprosić do siebie. Przez całą drogę oni razem szli, a ja z tyłu. Czułem się jak czwarte koło u wozu. Nie umiałem zacząć żadnego tematu, bo nie wiedziałem co nas wszystkich łączy. Zawiodłem się na Effy, bo myślałem, że choć trochę się mną zainteresuje.Gdy przyszliśmy do domu Effy było już trochę lepiej. Obejrzeliśmy film. Lecz potem Blaine przerósł już samego siebie i wymyślił że zagramy w kalambury.
Effy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz