poniedziałek, 29 grudnia 2014
Od Moonlight (CD.)
Obudziłam się kilka sekund po zamknięciu oczu. Miałam nieodpartą chęć wyjścia z domu i straszenia. Nie wiem czemu, ale gdy widziałam przerażenie w ludzkich oczach, mózg wytwarzała niezliczoną ilość endorfiny. Nie wiem czemu tak jest... może po prostu jestem urodzoną sadystką. Wstałam i wzięłam sztuczną krew i inne cuda. Wyszłam z domu i po chwili byłam gdzieś. Nie znałam tego miejsca. Zamrugałam oszołomiona i zaśmiałam się. Chyba moja druga osobowość pokazuje, że nadal ze mną jest. Usłyszałam krzyk odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynkę z jakiegoś horroru. Miała długie czarne włosy zakrywające jej twarz, ociekające wodą, skórę białą jak kredę i biała sukienkę. Eh...
- Ja pier- Wstrzymałam się..- papier... Schizofrenia naprawdę teraz?- Zapytałam się sama siebie.
-Niee... to ja- Powiedziała dziewczynka, ochrypłym lodowato martwym głosem.
-Tak to ty szmato... jak zawsze, tyle razy słyszałam tą bajeczkę.- Urwałam bo spostrzegło chyba dwie postacie rozmawiające ze sobą. No dobra, kamuflaż i mała prośba o pomoc w znalezieniu mojego dom. Zbliżyłam się do nich nieśmiało. Heh.
Effy?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz