wtorek, 23 grudnia 2014

Od Kurt'a cd. Effy

- Dobra mogłem tu nie przychodzić i nikt by nie ucierpiał, ale trudno stało się. Mamy dwie opcje, albo zostaniemy tu. Nie pocałujemy się, będziemy się odżywiać jedzeniem ze schowka, ale ono też kiedyś się skończy, więc zostaniemy kanibalami i nawzajem się zjemy. Druga opcja, to po prostu się pocałujemy, zapomnimy o tym i wyjdziemy z tego cało – powiedziałem to tak jakby mi na niej w ogóle nie zależało. Jednak tak nie było. Odkąd po raz pierwszy ją zobaczyłem czułem, że moje serce zaczyna szybciej, z każdą chwilą czułem coś głębszego. Zupełnie jakbym zapadał w sen: najpierw powoli, a potem szybko i całkowicie. Z resztą co ja pieprze. Pokochałem ją. Wiedziałem, że to miłość jednostronna, więc nawet nie próbowałem. Ona dziewczyna, która mogłaby mieć każdego chłopaka ze szkoły, popularna i wszędzie lubiana i podziwiana. A ja? Ja prosty chłopak, który ma głos tak wysoki, że prawie babski i jeszcze ubiera się jak idiota. To byłoby praktycznie nie możliwe, żeby ona poczuł cokolwiek do mnie.
- Wybieram pierwszą opcję – powiedziała po czym zbliżyła się nagle wszystko przestało istnieć, gdy poczułem na ustach smak jej warg. Były chłodne, ale słodkie, chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie. Wplątałem moje palce w jej bujne ciemne włosy, druga ręka szła powoli swoją drogą do bioder. Ona położyła swoje delikatne, zimne dłonie na mojej klatce piersiowej. Całowaliśmy się dobre pięć – dziesięć minut. Dopóki ktoś nie otworzył schowka. Puściliśmy się, wszyscy wokół krzyczeli typu „uuuuu … .ZAKOCHANI!”, „ OOOooo Effy, nie wiedzieliśmy, że ON jest w twoim guście” albo „Nowy, a już ją uwiódł”. Effy zdecydowanie się wkurzyła. Ktoś nagrał jak się całowaliśmy i wrzucił do Internetu. „No to mamy przekichane” pomyślałem, bez przeklinania. Potem wszyscy się uspokoili i usiedliśmy w kółku. Effy zabrała butelke.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz